Dwóch młodych "dżentelmenów", Teodor i Fryc, zaprasza na kolację dwie panny, Marysię i Krystynę. Teodor liczy na to, że jego przyjaciel przy "słodkiej Krysi" zapomni o swoim romansie z niezwykle intrygującą i bogatą, lecz zamężną kobietą. Podczas imprezy u Fryca zjawia się mąż jego kochanki z plikiem listów miłosnych. Przybysz, zmuszony ratować honor, wyzywa Fryca na pojedynek. Fryc jest w szoku, nie spodziewał się takiego rozwoju sytuacji, dla niego romans był rozrywką. Prosi przyjaciela, by ten odwiózł damy do domu. Teodor uspokaja Fryca, zapewniając, że takie pojedynki "w dzisiejszych czasach" najczęściej kończą się polubownie, bo tak naprawdę są "pro forma".
Sąsiadka stara się zeswatać Krystynę ze swoim krewnym, który właśnie znalazł pracę na stałe, lecz dziewczyna zbywa ją, nad życie zakochana we Frycu. Jest jednak zbyt natarczywa, schadzki często kończą się kłótnią, wypytuje Fryca o szczegóły z jego życia, chce wiedzieć o nim jak najwięcej, a Fryc, wolny ptak, nie lubi, kiedy odbiera mu się swobodę.
Fryc znika. Krystyna i Marysia dostają wiadomość, że panowie wyjechali odwiedzić dalszą rodzinę, tak naprawdę jednak Fryc stanął do pojedynku, a Teodor mu sekundował. Krystyna szaleje z zazdrości, podejrzewa Fryca o zdradę. Kilka dni później dowiaduje się, że Fryc poległ w pojedynku. Nie potrafi pogodzić się z tym, że umarł za inną kobietę. Znika. Prawdopodobnie popełnia samobójstwo.
Dramat Arthura Schnitzlera zaczyna się lekko i swawolnie, wieczór u Fryca mija w przyjemnej, lekko erotycznej atmosferze dowcipnie puentowanej przez bon vivant Teosia i jedynie nieco zbytnie "skomplikowanie" Krystyny wskazuje na dramatyczny rozwój akcji. W porównaniu z Marysią, kobietą pewną siebie i doskonale potrafiącą korzystać z uciech miłosnych nie obciążając się zbędnym balastem w postaci przywiązania zwanego miłością, Krystyna wydaje się naiwna i znerwicowana. Jednak to właśnie ona w scenie finalnej, kiedy jej rozpacz graniczy z obłędem, obnaża pustkę i próżność zarówno Marysi, jak i Teodora. O tej parze warto wspomnieć, że prześcigając się w błyskotliwych komentarzach i wymyślając coraz to nowe wersje imion dla siebie nawzajem (zwłaszcza Teodor niemal za każdym razem zwraca się do Marysi inaczej: a to Mary, a to panna Marianna), które w nowym tłumaczeniu nadają sztuce rys współczesności, stanowią świetny kontrapunkt do powagi tematu, a zarazem stanowią pomost między teatrem czasów Schnitzlera a teatrem dziś: śmiałym, odtabuizowanym.
Sztuka ukazała się w pierwszym tomie dwutomowego wydania Dramatów wybranych, ADiT, czerwiec 2014
dla ADiT - K. Bikont