język polskijęzyk angielski

7

Bałkański burdel

Tłumacz
Abrasowicz, Gabriela
Mučoli, Urtan
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Tragikomedia

Agamemnon wraca ze zwycięskiej wojny do domu. Wita go żona Klitajmestra, właścicielka motelu „Balkan Express”, i pracująca w nim jako recepcjonistka córka Elektra. Wśród osób dramatu znajdzie się m.in. przyjaźniący się z ich synem choreograf z Berlina Pylades oraz zdobycz wojenna Agamemnona – piosenkarka Kasandra. Sztuka jest przepisaniem Oresteji Ajschylosa. Neziraj przenosi akcję do powojennej Jugosławii (nie wiemy dokładnie gdzie, jedynie że to Bałkany). Podążając dość wiernie za najważniejszymi wydarzeniami greckiej tragedii, okrasza ją sporą dawką czarnego humoru. Podczas gdy u Ajschylosa tragiczny los bohaterów wydarza się wobec bogów, tak tu klątwą rodu Atrydów jest wojna i niekończąca się spirala przemocy. Przerysowani protagoniści, noszący imiona swoich antycznych pierwowzorów, ponoszą straty w wyniku wojny, nieświadomi, że w ich losy wpisany jest kod destrukcji. Wydarzenia, wzorem tragedii antycznej, komentuje składający się z trzech mężczyzn Chór. 

Choć w Bałkańskim burdelu nie brakuje odniesień do historii i postaci konfliktu na Bałkanach, sztuka broni się nawet, jeśli nie jesteśmy w stanie wszystkich ich odczytać. Dramat ciekawy językowo – typowy dla Neziraja „cięty" język miesza się tu z poetyką tragedii greckiej. Bałkański koloryt i spora dawka humoru.

Luter / von Bora

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Sztuka dotarła do finału Sceny Nowej Dramaturgii. Jej czytanie performatywne
odbyło się 17 listopada 2023 roku w ramach Rzeszowskich Spotkań Teatralnych – Festiwalu
Arcydzieł, w Teatrze im. W. Siemaszkowej w Rzeszowie.
Szczegóły obsady
istnieje możliwość zmniejszenia obsady, grania podwójnych ról
Czas akcji
sztuka zaczyna się wiosną 1523 roku, a kończy latem 1525 roku
Miejsce akcji
akcja osadzona jest w kilku miastach Pierwszej Rzeszy oraz w Rzymie

Rzecz dzieje się w XVI wieku. Marcin Luter, ekskomunikowany niemiecki duchowny, wielki reformator Kościoła, umożliwia rzymsko-katolickim zakonnicom porzucenie stanu zakonnego oraz wejście w związek małżeński, co pośrednio ma również pomóc mu w uzyskaniu poparcia wpływowych postaci ówczesnych Niemiec. Wszystko dzieje się oczywiście w tajemnicy i pod osłoną nocy. Choć i tak wieści o działalności Lutra oraz jego, ciut podejrzanego i nawiązującego kolejne małżeństwa, pomocnika Filipa, roznoszą się po całej Europie i docierają do zaniepokojonych uszu watykańskich kapłanów, a nawet samego papieża. Do tego dochodzą również inne, bardziej znane i oburzające Rzym działania Lutra. Takie jak słynne 95 tez przybitych do drzwi kościoła zamkowego w Wittenberdze czy odchodzenie od niezrozumiałej dla wiernych łaciny i tłumaczenie Biblii na język niemiecki. 

Akcja sztuki rozpoczyna się w momencie, w którym z zakonu wraz z dwiema najbliższymi towarzyszkami ucieka Katarzyna von Bora. Kobieta jako dziecko trafiła do klasztoru ze względów ekonomicznych - jej ojca nie było stać na utrzymanie całej już i tak nadmiernie licznej rodziny. Po latach spędzonych za klasztornymi murami i po nawiązaniu sekretnej korespondencji z Marcinem Lutrem, von Bora decyduje się na opuszczenie zakonu. Jak się jednak okazuje, młoda kobieta nie jest zainteresowana przypadkowym zamążpójściem. Jak twierdzi: swoje życie na zawsze poświęciła Bogu. Do tego potrafi również czytać, pisać, a nawet komponować muzykę, więc wyróżnia się na tle innych zakonnic i dlatego od razu odrzuca wybranego dla niej młodego i przystojnego, ale niezbyt inteligentnego kandydata na męża. Kiedy ostatecznie trafia z powrotem na zamek w Wartburgu, ma szansę w końcu zbliżyć się do samego Marcina Lutra. Były mnich jednak, mimo nawiązania z nią listownej religijno-emocjonalnej więzi, nie od razu potrafi się przed nią otworzyć, a tym bardziej nie jest gotów dla niej porzucić złożonych przez siebie ślubów czystości. Katarzyna, jako kobieta i zbiegła zakonnica, w XVI wieku nie ma zbyt wielu możliwości. Może przyznać się do czarnej magii i zawisnąć na stryczku jako czarownica albo wyjść za mąż i oddać się pod opiekę mężczyźnie. 

Luter / von Bora Adriana Szafrańskiego to przenikliwa, świetnie napisana i inteligentna refleksja dotycząca religijnych dogmatów, a także przejmująca analiza czasów, w których jedynym wyborem kobiety było małżeństwo albo klasztor. Autor, który sam jest luteraninem, przygląda się tytułowym i cały czas nie do końca w Polsce rozpoznanym postaciom z niezwykłą uważnością. Przedstawia ich zarówno jako wielkich reformatorów Kościoła, jak i zwyczajnych ludzi, którym nieobcy jest lęk, samotność, a także – naturalna i problematyczna dla rzymsko-katolickiej zasady celibatu – potrzeba bliskości. Czy oddając się Bogu, można oddać się również drugiemu człowiekowi? Jak mówi Marcin Luter do Katarzyny von Bory w ostatniej scenie sztuki podczas wspólnie spożywanej kolacji: „Bóg nie jest człowiekiem (...) Bóg jest miłością”.
 

Horror szał

Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Czarna komedia z piosenkami. "Horror szał" został razem z "Wracaj" i "Reality show(s)" nagrodzony jako najlepszy tekst w 25. edycji Ogólnopolskiego Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej.
Szczegóły obsady
dodatkowo zespół muzyczny
Prapremiera polska
4 stycznia 2019, Teatr Zagłębia w Sosnowcu, reż. Jacek Jabrzyk

Romantyczna sylwestrowa noc we dwoje gdzieś na polskiej prowincji. On i Ona – choć Polacy z krwi i kości – przybywają z Londynu, gdzie mieszkają, do opuszczonego domu zmarłego dziadka mężczyzny. Nie trzeba długo czekać na dreszczyk emocji: kiedy On wychodzi z domu po drewno, kobietę nachodzi niosący złowieszcze ostrzeżenie tajemniczy Zdzisław, który nie bez powodu przypomina słynnego Wampira z Zagłębia... Niedługo potem do chaty przybywają kolejni niepokojący goście, co ku przerażeniu kobiety wydarza się bez cienia zaskoczenia ze strony jej partnera. Romantyczny wieczór psuje zatem najpierw Gloria Victis – kobieta o znaczącym dla tematu sztuki imieniu (łac. chwała zwyciężonym). To także tytuł cytowanego w sztuce utworu Elizy Orzeszkowej z nie mniej martyrologiczną wymową. Zaraz po Glorii przybywa – rzekomo zmarły – Dziadek, żeby podzielić się opowieścią o swoich bohaterskich, wojennych czynach w obronie wsi Budyń: „Budyń – polskie Termopile” – jak przekonuje weteran – „Tam, w Budyniu, dusza polska / chociaż udręczona / chociaż rozstrzelana / na amen / – nie poległa”.

Jak niebawem się okazuje, wszyscy oprócz skonsternowanej i przestraszonej kobiety to... wampiry. Upiory przeszłości planują złożyć dziewczynę w ofierze, jako tę „Która urodziła się gdzie indziej, i / będąc Polką / jednocześnie nie miała z Polską / żadnego kontaktu”. Wszak jak inaczej uwolnić naród od krwawej przeszłości, która wciąż powraca w bohaterskich, martyrologicznych narracjach, jak nie... na drodze kolejnej krwawej ofiary. „Polska potrzebuje świeżej krwi” – kwituje On.

Horror to zatem podwójny: z wierzchu napisana z „arcypolskim” humorem groteskowa komedia grozy okraszona piosenkami zespołu „Procesy Gnilne” i fatalnymi (przez co tym bardziej wspaniałymi!) żartami komentującego akcję żałosnego wodzireja. A jednocześnie: nie mniej przerażający, ale przy tym zgrabny i budowany z lekkością obraz Polski, dręczonej tyle pełnymi patosu, ile teraz coraz bardziej przaśnymi duchami przeszłości, która nie chce nam dać spokoju. To zatem bezpretensjonalna, ale i złożona analiza narodowych wyobrażeń, narracji, fantazji, pragnień, podana w formie dynamicznego show z wartką akcją, bogactwem teatralnych środków i... szczodrą dawką czarnego humoru.

Requiem dla Stanisława Wyspiańskiego

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
+ chór
Prapremiera
7 listopada 2021, Teatr Polskiego Radia, reż. Michał Zdunik.

Dramat – choć może należałoby powiedzieć „partyturę” Michała Zdunika rozpoczyna scena śmierci Stanisława Wyspiańskiego. Właśnie na granicy między życiem a śmiercią, w ostatniej godzinie, rozgrywa się swoiste rozliczenie z przeszłością autora. To nie tyle msza żałobna – choć utwór zbudowany jest zgodnie ze strukturą requiem, a chór bezustannie recytuje fragmenty liturgii po łacinie – ile misternie utkana fantazja o ostatnim tchnieniu wielkiego artysty. Pisany na potrzeby radia tekst uderza swoją precyzyjną konstrukcją. Zdunik niezwykłą uwagę przykłada do rytmu i melodii utworu, podkreślając w didaskaliach wagę odnotowywanych skrupulatnie pauz i muzycznych adnotacji, określających tempo, artykulację i dynamikę poszczególnych kwestii. 

Zanim artysta wyruszy na spotkanie z Bogiem – lub pustką – anioł śmierci daje mu ostatnią godzinę na uporządkowanie swoich spraw. Wyspiański – a raczej jego ciało – rozmawia kolejno ze swoimi bliskimi: z żoną, ojcem, dziećmi. Dzieli się nawet na dwoje, dyskutując samemu ze sobą, albo spiera się z rozkładającym się ciałem Polski, która z oczu konającego Wyspiańskiego chce wyczytać swoją przyszłość. W poetyckich dialogach wzorowanych na języku autora Wesela umierający artysta konfrontuje się z jego przewinieniami, marzeniami, pragnieniami, ideami, lękami. Zyskuje przebaczenie i przebacza, wypowiada to, czego za życia powiedzieć nie zdołał, wyraża wątpliwości, które niegdyś były tylko literacką refleksją, a w obliczu śmierci stały się rozdzierającym, nieuniknionym i nierozwiązywalnym dylematem.

Bogactwo odniesień do biografii Wyspiańskiego nie wyczerpuje jednak wartości sztuki Zdunika: metafizyczny charakter rozważań prowadzonych na progu tamtego świata pozwala na czytanie utworu jako opowieść o konfrontacji ze śmiercią jako taką. O przerażeniu i nadziei, które ze sobą niesie. O poszukiwaniu sensu i możliwości zbawienia. Choć nie brakuje tu teologicznych refleksji, ich wręcz bluźnierczy charakter pozwala sądzić, że Wyspiański w swojej próbie odnalezienia Boga usiłuje odszukać znaczenie własnego istnienia.

Młody Stalin

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
45 postaci
Prapremiera polska
6 kwietnia 2013, Teatr Dramatyczny m. st. Warszawy, reż. Ondrej Spišák

W Młodym Stalinie Słobodzianek zabiera widza w podróż po kluczowych wydarzeniach z życia przyszłego dyktatora, odtwarzając przy tym w krzywym zwierciadle dekadencką, choć pełną politycznych napięć atmosferę 1907 roku. Nie jest to bynajmniej utwór biograficzny ani studium psychologiczne, a raczej rodzaj rytuału, który w groteskowym rytmie odczarowuje napęczniałą od historii, uczonych opracowań, rozliczeń i fantazji postać tyrana.

W 2013 roku, kiedy sztuka powstała, kpiarskie prztyczki w nos żarliwego idealisty o gangsterskim modus operandi mogły zostać odczytane jako ostrzeżenie lub wyraz niepokoju. Nietrudno przecież było w utworze doszukać się analogii do współczesności. Dziś, kiedy za wschodnią granicą idea Wielkiej Rosji znów zbiera krwawe żniwo, Słobodziankowy kankan paryskich dam na weselu Stalina zaczyna przypominać raczej danse macabre – choć o równości wobec śmierci mowy być tu nie może. Putina odczarowywać nie ma po co, a na lekcję historii jest już za późno, co tylko wzmacnia wymowę utworu. Z kolei sarkastyczny humor Słobodzianka choć bawi, zaczyna teraz też wzbudzać strach. Śmiech nie tyle pozwala tu więc na wytchnienie od okropności trwającej wciąż wojny, ile wydaje się złowieszczym echem rechotu powtarzającej się historii.

Śmiać jest się tu z czego: w wiedeńskiej kawiarni, gdzie Stalin spotka się z Trockim, Freud z Jungiem przy stoliku obok pojedynkują się na kompleksy (Edyp kontra Elektra), Hitler przekonuje Wittgensteina o tym, że na zbliżającym się egzaminie na uczelni artystycznej rozstrzygną się losy świata; z kolei w Londynie zjazd rewolucjonistów okazuje się finansować amerykański kapitalista (żywiący nadzieję, że po rewolucji cała Rosja będzie myć się produkowanym przez niego mydłem), a dyskusje Lenina z mienszewikami o politycznych strategiach raz po raz przerywają kłótnie o nierówne standardy zakwaterowania towarzyszy.

Napędzana paryskim kankanem, gruzińskim folklorem i polityczną satyrą historia ma jednak tragiczny finał. Kiedy idea przechodzi w działanie, a rewolucjoniści napadają na konwój transportujący znaczną ilość pieniędzy, piękno politycznej utopii przesłoni krwawa czerwień. Podczas rabunku giną postronne osoby, w tym dzieci, a banknoty okazują się bezużyteczne – wszystkie pochodzą z jednej, znaczonej serii. Wściekłemu Stalinowi pozostaje tylko „posprzątać” podejrzanych towarzyszy, którym bezceremonialnie strzela w głowę. Muzyka gra na rozkaz przyszłego dyktatora, który znów tańczy lezginkę… tyle, że na trupach.
 

Nasza klasa

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Prapremiera
2009 r., Londyński National Theatre, reż. Bijan Sheibani
Prapremiera polska
16 października 2010, Teatr na Woli im. Tadeusza Łomnickiego, Warszawa, reż. Ondrej Spišák
Przekłady
sztuka tłumaczona na liczne języki, w tym na angielski (Ryan Craig) i niemiecki (Andreas Volk)

Słobodzianek w swoim najsłynniejszym*, nagrodzonym Nike i najczęściej wystawianym dramacie podejmuje kwestię relacji polsko-żydowskich. Nasza klasa nie tyle jednak stara się włączyć do sporu historyków, polityków i publicystów o polski antysemityzm i pogrom w Jedwabnem, ile opowiada o tym, na co w tych dyskusjach zazwyczaj brakuje miejsca: o jednostkach dotkniętych, jak pisał Leonard Neuger, „przekleństwem losu”.

Historia polskich i żydowskich uczniów szkoły we wsi pod Łomżą rozciąga się na przestrzeni kilkudziesięciu lat: poczynając od czasów przedwojennych, na współczesności kończąc. Beztroskę pierwszej „Lekcji” – bo tak autor nazywa części utworu – wraz z nastaniem okupacji wyprą jednak podziały, uprzedzenia, nienawiść i przemoc. Kolega z ławki donosi na drugiego (bojownika podziemia) do NKWD, ten w odwecie katuje go na śmierć. Teraz Żydzi to dla mieszkańców wsi już nie Sąsiedzi (którą to książką autorstwa Jana T. Grossa m.in. inspirował się autor), a komuniści i zdrajcy. Napięcia kulminują w przerażających, brutalnych obrazach z pogromu: poniżanie i bicie Żydów na rynku, gwałt na koleżance z klasy-Żydówce, a wreszcie spalenie żywcem wszystkich dotychczas ocalałych w stodole.

Choć chyba każdy bez problemu rozpozna w tych wydarzeniach mord w Jedwabnem, Słobodzianek bezpośrednio do pogromu w 1941 r. się nie odnosi. Szczegół o tyle istotny, ile wskazuje na intencje autora, który zdaje się odcinać od historycznych rozstrzygnięć i rozpoznań, angażując tym samym tematykę dramatu do bardziej uniwersalnej, aktualnej i dziś opowieści. Autora nie interesuje tu zatem kwestia winy, oskarżeń, nie kreśli też swojej wersji Wielkiej Historii. Zamiast antysemityzmu, jako wstydliwej prawdy polskiego narodu, Słobodzianek przedstawia widzowi antysemityzm, który jak pisze Paulina Małochleb, „staje się wygodnym nośnikiem osobistych zatargów, zasłania poczucie niższości, odrzucone uczucie, urażoną miłość własną”.

„Przeklęte losy” na zawsze już związanych czy to przyjaźnią, czy nienawiścią, traumą i żalem uczniów Naszej Klasy, autor prezentuje widzom, przeplatając wzajemnie uzupełniające się świadectwa postaci z odgrywaną na scenie rekonstrukcją zdarzeń. Akcja przedstawiona jest zatem w retrospektywie, bo jak można wywnioskować z listy Osób, wszystkie postaci w dramacie już nie żyją. Bohaterzy dramatu Słobodzianka nie mogą uwolnić się od przeszłości, choć niektórzy, jak Rachelka – przechrzczona na Mariannę, ocalała z pogromu Żydówka – na starość szukają zapomnienia, zagłuszając głos traumy niekończącą się nigdy narracją z telewizora. Inni, jak Menachem, ukojenie starają się znaleźć w odwecie, zmieniając się z ofiary w kata, albo jak Heniek, próbując odkupić winy w ramach posługi kapłańskiej.

Siłą Naszej klasy nie jest jednak przedstawienie wiarygodnych życiorysów bohaterów tragedii. Gdzieś między jednym złamanym życiem a drugim, wśród pragnień, złudzeń, rozczarowań i bólu, jakie przeżywają postaci, kryje się niepokojący wniosek: to także nasza klasa, nasze tragiczne losy, nasze winy i nienawiść. Z tej klasy nie można się nigdy wypisać, a historie jej uczniów zostały ze sobą nieodwracalnie splecione.

Autor ustami swoich postaci opowiada też o własnym przeżywaniu tragicznej historii polsko-żydowskich relacji, czy może nienawiści i uprzedzeń w ogóle. Nie jest to bynajmniej gest narcystyczny, Słobodzianek, jak się wydaje, próbuje raczej zaprosić widzów do wspólnej pracy emocjonalnej, która dziś może być już ważniejsza, niż nieustające spory historyków. Pracy, która na wzór dramatu, zamiast udzielać odpowiedzi i konstruować spójną narrację o przeszłości, będzie mnożyć pytania.

 

* Nasza klasa to najczęściej tłumaczony i wystawiany za granicą polski dramat. Po prapremierze w Londyńskim National Theatre w 2009 r. grany w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych (w Filadelfii, Waszyngtonie, Minnesocie, Los Angeles, Pittsburgu, Chicago), Hiszpanii, Włoszech, Czechach, Japonii, Brazylii, Szwecji, Izraelu, na Węgrzech, Litwie, i Danii. Przedstawienia wielokrotnie przy tym nagradzane, m. in. węgierska Nagroda Krytyków Teatralnych, Wielka Nagroda Teatralna Yomiuri (Japonia), nagrodę za najlepsze przedstawienie sezonu na Litwie.

Ludzie mówią

Tytuł oryginalny
Taking Care of Baby
Tłumacz
Orczykowska, Marta
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
możliwość zredukowania obsady do sześciorga aktorów
Prapremiera
Birmingham Repertory Theatre, reż. Anthony Clark, 2007

Stosując formułę dramatu dokumentalnego, Kelly analizuje przypadek Donny McAuliffe, matki skazanej za zamordowanie dwójki swoich dzieci. Jako niewidoczny (czasem też niesłyszalny) bohater dramatu, autor przeprowadza rozmowy z osobami, które mogłyby cokolwiek wiedzieć na temat zdarzenia, w tym z samą Donną, jej byłym mężem i jej matką. Wypowiada się także dziennikarz opisujący historię w tabloidach oraz psycholog forsujący teorię odkrytej przez siebie choroby. Autor wciela się niejako w rolę Big Brothera, prowokując opowieści bohaterów i starając się dociec prawdy. Poszczególne części dramatu poprzedza rodzaj prologów. Z pierwszego dowiadujemy się, że nazwiska bohaterów ani ich wypowiedzi nie zostały zmienione. W następnym prologu użyto tych samych zdań, jednak zmiana kolejności słów zmieniła diametralnie ich sens. Dalsze przestawianie wyrazów i liter czyni kolejne prologi coraz trudniej zrozumiałymi, aż stają się bełkotem – choć przecież wszystkie wciąż bazują na tych samych wyjściowych zdaniach – co ilustruje dobitnie funkcjonowanie i przetwarzanie przekazu.

"Nic tutaj nie jest prawdą, ludzie mówią to i owo, czemu to bierzesz za prawdę? […] Zależy, jak to przedstawisz" – stwierdza Doktor Millard.

Czy Donna zabiła? Jeśli tak, to czy akt zabójstwa był skutkiem choroby Leemana-Keatleya? Czy ta choroba istnieje, czy jest wymysłem żądnego rozgłosu psychologa? Czy w ogóle możliwe jest ustalenie obiektywnej prawdy i czy coś takiego jak obiektywna prawda istnieje? Autor konfrontując ze sobą zarówno różne wersje wydarzeń, jak i odmienne doświadczenia, perspektywy, emocje uwikłanych w tę historię osób, pokazuje nie tyle, że istnieje wiele wersji tej samej prawdy, ale że w gruncie rzeczy każda wersja jest na swój sposób równorzędną, odrębną prawdą. W tym sporze od tego, kto miał rację, kto zawinił, a kto jest pokrzywdzony, ważniejsze okazuje się wzajemne zrozumienie. Każde inne rozwiązanie, jak dobitnie uwidacznia to Kelly, prowadzi tylko do jeszcze większego cierpienia. Oczywiście nie chodzi tu o ignorowanie zakłamania, hipokryzji (których nie brakuje wśród bohaterów sztuki) czy wreszcie zbrodni dzieciobójstwa. Lecz jeśli sama domniemana morderczyni na końcu stwierdza, że gorsze od utraty dzieci i wywołanej tym winy okazały się oceniające, pełne pogardy spojrzenia na ulicach, to z pewnością coś jest nie tak ze sposobem, w jaki społeczeństwo radzi sobie z tragedią. Wszak w medialnej nagonce i przechwytywaniu historii Donny w służbie własnych interesów przez kolejne osoby, prawda - niezależnie od tego czyja - zostaje wyparta przez uprzedzenia i nienawiść.

 

Beckham

Tytuł oryginalny
Beckham
Tłumacz
Krauze, Krystyna
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Postacie
spec od PR-u (55), asystentka Beckhama (25), redaktor tabloidu (50), dziennikarz (35), była żona Maxa (40), były szofer Beckhama (55), żona Beckhama (30), prezenterka (30), kobieta w ciąży z ośmioraczkami (40), producentka telewizyjna (30)
Szczegóły
komediodramat
Czas akcji
akcja rozgrywa się na przełomie 2004 i 2005 roku
Miejsce akcji
Wielka Brytania, Francja
Prapremiera
16.03.2022, Studio DVA, reż. Petr Zelenka

Max Clifford to prawdziwy król brukowców. Specjalista od najgłośniejszych brytyjskich skandali. Jednak kiedy w jego ręce trafia sprawa dotycząca samego Davida Beckhama, Max nie jest przekonany co do potencjału i medialności jego historii. Jeden z najsłynniejszych piłkarzy na świecie, wzorowy mąż i ojciec, miał ponoć zdradzać swoją żonę na tylnym siedzeniu samochodu ze swoją ówczesną asystentką: Rebeccą Loos. Dziewczyna po cichu i w niewyjaśnionych okolicznościach została zwolniona. Na początku niechętny i zmęczony swoją pracą Max, ostatecznie decyduje się zająć tą sprawą i zrobić z niej prawdziwą aferę dekady. W ten sposób próbuje także pomóc swojemu kuzynowi Jerryemu (również mężowi, ojcu rodziny i piłkarzowi), którego nie pozostawiające złudzeń zdjęcia z innym mężczyzną w toalecie gejowskiego klubu miały ponoć zostać dostarczone do redakcji tego samego brukowca. Max jako prawdziwy profesjonalista z dużym doświadczeniem będzie przekonany co do podejmowanych przez siebie metod działania. Cała sprawa Davida Beckhama okaże się być jednak zdecydowanie bardziej skomplikowana, niż mogłoby się na początku wydawać. Fakty, jakie wypłyną przy jej okazji na światło dzienne, a także kierunek, w jakim afera się rozwinie, zaskoczą nawet największego specjalistę od publicznego prania brudów i tworzenia medialnych skandali.

Petr Zelenka w swojej brawurowo napisanej sztuce we wnikliwy sposób przygląda się naturze rozdmuchanych, medialnych afer. Stawia pytanie o to, komu w rzeczywistości na nich zależy, kto tak naprawdę pociąga za sznurki i kto na nich ostatecznie zarabia. Ukazuje mechanizmy, które umożliwiają z mało znaczących szczegółów stworzyć historię, która trafi na usta całego świata, a jej bohaterowie dzięki dobrym hasłom z nikomu nieznanych osób staną się najbardziej popularnymi celebrytami lub - tak jak prawdziwie gwiazdorska para, Victoria i David Beckhamowie, - wzmocnią w ten sposób swoją już i tak wcześniej silną pozycję.

Big Brother w więzieniu

Tłumacz
Cichocki, Jan
Gatunek sztuki
Kryminał
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
thriller polityczny (komediowe akcenty)

Wysoko postawiony polityk nazwiskiem Garanin wraz ze swoim asystentem odwiedza byłe więzienie, obecnie funkcjonujące jako nietypowy „park rozrywki”... Sowita opłata gwarantuje turystom pełne doświadczenie więzienia na 48 godzin wraz z realistycznym procesem. Niewiele myśląc, Garanin decyduje się na egzotyczną usługę. Kontrolowana symulacja, w ramach której przeprowadzane jest śledztwo, szybko okazuje się prawdziwym procesem, w którym mogą polecieć prawdziwe głowy. W końcu chodzi o gigantyczną aferę finansową i tajemnicze morderstwo dziennikarki śledczej, która odważyła się zbadać sprawę. Dochodzi do niespodziewanych zwrotów akcji… Turystyka więzienna szybko zmienia się w okrutny „teatr” wymiaru sprawiedliwości.

Tłumacz o utworze:

„Sztuka doskonale ilustruje maestrię Kryma jako dramaturga: wartkość akcji, nieustanne zaskakujące jej zwroty, klarowność zmieniających się obrazów. Jest to rzadkiej urody kryminał – śledztwo w sprawie zamordowanej dziennikarki śledczej, która ujawniła gigantyczną  korupcję we władzach miasta. "Rozrywkowy" sąd okazuje się sądem prawdziwym, sędziowie stają się sądzonymi, ikony publicznego szacunku – przestępcami. Kiedy widz jest przekonany, że nastaje finał – zbrodniarze zostali ukarani i cnota triumfuje – okazuje się że za kulisami kryje się jeszcze «drugie dno» – zapowiedź nowej zbrodni...”

Rzemieślnicy

Tytuł oryginalny
Håndværkerne
Tłumacz
Partyka, Paweł
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Alice i Manfred zatrudniają ekipę do wyremontowania wymarzonego domu. W ich azylu zagnieżdża się grupa remontowa – robotnicy celowo opóźniają koniec remontu, panoszą się, dają „dobre” rady, jeden z nich jak gdyby nigdy nic zalega w małżeńskim łożu. Mieszkanie coraz bardziej przypomina ruinę. Tworzy się sytuacja prawie kafkowska – z domu nie ma ucieczki, a fachowcy zdają się rządzić lokatorami. W końcu miarka się przebrała. Prozaiczny remont staje się okrutną próbą sił.

Manfred, zdeterminowany i ogarnięty nagłym pożądaniem, chce się rzucić na łóżko razem z Alice, ale w sypialni natrafia na członkinię ekipy, Karolę. Wywiązuje się bójka, wskutek której Karola spada ze schodów… na złamanie karku. Dosłownie. Pierwsze morderstwo, choć nieplanowane, ułatwia dalszą coraz krwawszą wendetę. Kolejni fachowcy-uzurpatorzy giną utopieni w wiadrze z farbą czy wrzuceni do betoniarki. Nic nie może stanąć właścicielom na przeszkodzie w realizacji największego marzenia – wykończenia własnego domu, bodaj zalanego nieczystościami z kloaki.

Osobliwy zbiór postaci uzupełnia zaprzyjaźnione małżeństwo, Karol i Magrete (która radzi Manfredowi, by przeprowadził się „do siebie samego”, do swojego wnętrza) oraz zaborcza Matka głównego bohatera, kobieta z żyłką do biznesu. W jej finałowej przemowie zakończenie remontu zostaje przyrównane do jakże bolesnego i skomplikowanego porodu – choć może należałoby mówić o jeszcze nieostygniętym polu walki.

MATKA:

„Hallo! Hallo! Czy mogłabym prosić o chwilę uwagi! Myślę, że nadszedł czas, żeby wznieść toast za wspaniały dom Manfreda i Alice, którego remont w końcu się zakończył. Była to bardzo ciężka przeprawa, możemy porównać to do skomplikowanego porodu, oj, tu chyba posunęłam się za daleko, ale czy istnieje coś bardziej potwierdzającego życie, niż patrzeć na coś, co się rozwija, rośnie
i przyjmuje formę, tak jak to miało miejsce w tym domu, przez ostatnie miesiące. Manfredzie i Alice, musieliście dać sobie radę z tak wieloma strasznymi problemami, plączący się tu i ówdzie rzemieślnicy, wchodzący i wychodzący, ale z odrobiną pomocy i matczynej portmonetki udało wam się w końcu zakończyć remont waszego domu przez niesamowicie zdolną grupę niemieckich fachowców”.