"Wszyscy wykonywaliśmy tylko swoje obowiązki" − tłumaczy "babci klozetowej" o imieniu Vlasticzka nie kto inny jak Adolf Eichmann. To przypadkowe spotkanie (Eichmann wojenny szuka miejsca tytułowego "wysłuchania", ale spotyka prostą Czeszkę) stanie się zderzeniem dwóch perspektyw: zbrodniarzy i gapiów Zagłady, decydentów i prostych ludzi, nazistów i zwykłych Czechów o różnych sympatiach i postawach w czasie drugiej wojny światowej.
Eichmann nieustannie wybiela swoje działania, tłumacząc wszystkie posunięcia wykonywaniem rozkazów zwierzchnictwa, brakiem świadomości, przypadkiem. Okazuje się, że Vlasticzka, która pracowała dla żydowskiej rodziny jako pomoc domowa, również ma na sumieniu niechlubne posunięcia, w tym przywłaszczenie wartościowych przedmiotów swoich chlebodawców. W historiach obojga pojawiają się też inne postaci (Rabin, Koledzy, Hans Frank, przebywający w gułagu Ojciec i jego syn zwany Niepokonanym) i ich opowieści dotyczące różnych oblicz antysemityzmu.
Relatywizowanie swoich poczynań, wybielanie siebie, próby narzucenia nowej, sprzyjającej oprawcom narracji, bezrefleksyjne powielanie mitów, a nawet teorii spiskowych dotyczących pewnych grup − to zachowania, które zostają napiętnowane w utworze, ale Wysłuchanie jest czymś więcej niż dramat historyczny. To dramat historiozoficzny, przygnębiające memento skierowane do nas, tu i teraz. Bo, jak pisał Camus, "bakcyl dżumy nigdy nie umiera i nie znika"...
W finale nie nadchodzi nikt, kogo się spodziewano. Ani Hitler, ani Bóg ("A jeśli on jest Żydem? [...] − "To może byłoby lepiej, gdyby w ogóle nie istniał"). Prawdziwymi wielkimi nieobecnymi stają się współcześni − czytelnicy.
Sztuka ukazała się w antologii Prawda i miłość. Czeskie sztuki współczesne w 2020 r. (wyd. ADiT)