język polskijęzyk angielski

Tama

Tłumacz
Rozhin, Klaudyna
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Rzecz dzieje się współcześnie w małej, sennej irlandzkiej wiosce, która ożywa tylko w wakacje, kiedy zjeżdżają się tu niemieccy turyści. Scenerią wydarzeń jest mały, wiejski, lekko zaniedbany bar, będący własnością jednego z bohaterów - Brendana.
Brendan - trzydziestoletni mężczyzna, który po śmierci rodziców prowadzi bar, ponieważ jako jedyny z rodziny pozostał w wiosce. Brendan jest kawalerem i powoli zaczyna się rozglądać za kandydatką na żonę.
Jack (ok. 50 ) i Jim ( ok. 40 ) to zatwardziali starzy kawalerowie, stali klienci Brendana, których jedyną rozrywką jest plotkowanie i gra na wyścigach konnych. Tym samym pasjonują się zresztą wszyscy mieszkańcy wioski, gdyż poza tym nie ma tu nic do roboty.
Brendan, Jim i Jack spotykają się w pubie. Dzisiejszy wieczór zapowiada się na nie lada atrakcję, bowiem miejscowy biznesmen, Finbar, właściciel połowy wioski i jedynego w okolicy hotelu, ma przyprowadzić nową mieszkankę wioski, której sprzedał właśnie stojący od lat pusty dom Maury Nealon. Valerie, o której mowa, okazuje się sympatyczną, trzydziestokilkuletnią kobietą, która z jakichś powodów postanowiła zamieszkać na tym odludziu. Mówi, że potrzebuje spokoju i samotności.
Po pewnej chwili od oficjalnej prezentacji wszyscy zaczynają się dobrze czuć w swoim towarzystwie, pękają pierwsze lody, po kuflu piwa i lampce wina rozpoczynają się, typowe w takich sytuacjach, opowieści i wspomnienia. Okazuje się, że każda piędź ziemi w okolicy ma swoją tajemnicę. Przed wiekami była tu stolica hrabstwa z opactwem i fortem. Ponoć odbył się tu także synod biskupi.
Mężczyźni ze wszystkich sił próbują w swoich opowieściach uatrakcyjnić miejsce, w którym żyją, aby zaimponować Valerie. Widać jednak wyraźnie, ze nie przywykli do snucia tajemniczych historii. Dawna irlandzka tradycja opowiadania o mitach, wierzeniach i tajemnicach, wspomagana alkoholem oraz wiejącym nad wioską silnym wiatrem sprawia, że mężczyźni zaczynają sobie przypominać coraz więcej niezwykłych historii. Zaczyna Jack.
Początkowo jego nieskładna historia staje się bardzo zajmująca. Otóż miejscowi wierzą, że przez wieś przebiegała niegdyś ścieżka wróżek, którą zmierzały one na swoje spotkania. Z czasem jednak pojawiały się coraz rzadziej, a wieś rozrastała się. Zdarzyło się tak, że na ścieżce wybudowano dom. Mieszkająca w tym domu stara kobieta wciąż skarżyła się na głosy, których nikt inny nie słyszał, na tajemnicze pukanie do drzwi i okien. Za drzwiami jednak nigdy nikogo nie było. Wszyscy wierzą, że to wróżki próbowały przejść swoją ścieżką i, pukając, prosiły o przepuszczenie ich przez dom, który stanął im na drodze.
Historia bardzo się wszystkich bardzo bawi do momentu, gdy mężczyźni zdają sobie sprawę, że ta opowieść dotyczy domu, w którym zamieszkała Valerie. Ona sama jednak nie wygląda na przestraszoną i domaga się dalszych historii. Prosi tylko o kolejny kieliszek wina.
Następną historię opowiada Finbar. Jego sąsiedzi, Walshowie, zawsze byli uważani za nieco dziwnych. Pewnego wieczoru Finbara odwiedziła przerażona Walshowa mówiąc, że jej córka podczas seansu spirytystycznego wywołała ducha, który nie chce odejść. Finbar poszedł więc do ich domu i zobaczył Niamh, córkę Walshów białą jak płótno, która siedziała zamknięta w pokoju i nie chciała wyjść, ponieważ bała się kobiety stojącej rzekomo na schodach. Według Finbara na schodach oczywiście nikogo nie było, ale niezwykłości wydarzeniu dodał fakt, że tego samego wieczoru zadzwonił starszy syn Walshów, któremu w tym samym momencie również przydarzyła się niesamowita historia. Otóż zobaczył w ogrodzie sąsiadkę, która zmarła kilka miesięcy temu. Finbar tak się przeraził, że papieros, którego wypalił tamtego wieczora, był jego ostatnim.
Następną opowieść rozpoczyna Jim. Wspomina, jak kilkanaście lat temu dał się namówić księdzu z odległej parafii na jakąś tajemniczą, ale i dobrze płatną robotę. Pojechali tam we dwóch, z Declanem Donnelly. Na miejscu okazało się, że mają kopać grób dla jednego z mieszkańców wioski. Dziwili się, ze proboszcz na miejscu nie mógł znaleźć nikogo do tej roboty, ale nie mogli już odmówić. Podczas kopania do Jima podszedł jakiś mężczyzna i stwierdził, że kopią nie tam, gdzie trzeba, i pokazał mu inny grób, w którym leżała mała dziewczynka, mówiąc, że zmarły powinien leżeć z nią. Jim pomyślał, że to pewnie jakiś wariat, a że Declan niczego nie zauważył, nie przejął się tym zbytnio. Dopiero później zobaczył zdjęcie mężczyzny, dla którego kopali grób - to był ten sam człowiek, z którym Jim rozmawiał na cmentarzu. Dowiedzieli się też, dlaczego nikt z miejscowych nie chciał kopać grobu dla niego - otóż był to ponoć jakiś zboczeniec, którego interesowały małe dziewczynki.
Ta historia na wszystkich robi olbrzymie wrażenie. Jim wprawdzie tłumaczy, że był wtedy chory, miał wysoką gorączkę i mogło mu się to wszystko tylko przyśnić, ale te wyjaśnienia zdają się nie przemawiać do nikogo. Valerie wychodzi do łazienki. Mężczyźni mają do siebie pretensje o to, że przestraszyli bogu ducha winną dziewczynę swoimi głupimi opowieściami. Sytuacja jednak wymknęła się im spod kontroli. Gdy Valerie wraca wszyscy lekko skonsternowali próbują obrócić w żart napięcie, jakie pojawiło się między nimi. Ale dziewczyna jest gotowa opowiedzieć im też własną historię. Mówi, że niedawno jeszcze pracowała na uniwersytecie razem z mężem. Wychowywali też swą ośmioletnią córeczkę Niamh, która od dawna miała dziwne lęki i przywidzenia - bała się ciemności i pojawiającego się w koszmarach mężczyzny, który wciąż stał po przeciwnej stronie ulicy. Niamh bała się, że jeśli zaśnie sama to obudzi się w pustym domu, bez rodziców.
Pewnego dnia Valerie spóźniła się po córkę do szkoły. W tym dniu odbywały się zawody pływackie, w których startowała Niamh. Podczas skoku do wody dziewczynka uderzyła się głową o dno basenu i straciła przytomność. Lekarz z pogotowia nie potrafił jej docucić. Niamh zmarła w drodze do szpitala. Valerie i jej mąż nie mogli w to uwierzyć. Valerie załamała się, całymi dniami nie wychodziła z domu leżąc w łóżku. Pewnego poranka zadzwonił telefon. W słuchawce usłyszała głos córki - Niamh mówiła, że jest u babci i strasznie się boi, bo nikogo nie ma w domu, a po drugiej stronie ulicy stoi mężczyzna i obserwuje ją. Valerie natychmiast wsiadła do samochodu i pojechała do matki. Oczywiście nie zastała tam córki. Wpadła w jeszcze większą depresję. To spowodowało kryzys ich małżeństwa. Valerie został sama. Postanowiła więc wyjechać osiedlić się z dala od zgiełku.
Historii Valerie nikt już nawet nie próbuje obrócić w żart. Nikt też nie wie co odpowiedzieć. Aby rozładować atmosferę Jack opowiada historie swojej miłości - mówi o dziewczynie, która wyjechała do Dublina i chciała, aby on dołączył do niej. Mieli się pobrać. Ale Jack źle się czuł w wielkim mieście. Jak sam przyznaje jeździł tam tylko po to, aby spędzić noc z kobietą. Rano zaraz gnało go z powrotem. Wkrótce dziewczyna wyszła za mąż za innego. Jack był na ich ślubie, ale nie mógł wytrzymać do końca ceremonii. Uciekł z kościoła do baru. Tam jakiś życzliwy barman poczęstował go kanapką. I ta kanapka dała mu siłę, żeby dalej żyć. Jack wrócił na przyjęcie i postanowił odtąd żyć w zgodzie z samym sobą.
Historia Jacka jest ostatnią tego wieczoru. Wszyscy zaczynają się rozchodzić do domów, dziękują za spotkanie, przepraszają się nawzajem i życzą wszystkiego dobrego. Zdaje się, że stali się sobie bliżsi, a Valerie została przyjęta w do ich małej społeczności z dala od zgiełku świata.
“Tama” to dramat pełen tajemniczej, typowo irlandzkiej metafizyki. Mały, wiejski pub zamknięty podczas wichury tworzy znakomitą scenerię dla niezwykłych opowieści. Ważne, aby wydobyć tajemniczy urok tych historii oraz odnaleźć i uwypuklić dziwne więzy łączące ludzi odwiedzających tego wieczora pub Brendana.
Ta kameralna sztuka ma szansę olśnić widzów bogactwem i niezwykłością ludzkich uczuć i sprawić, że każdy poczuje się gościem w teatralnym pubie.

Formularz zamówienia sztuki

Zamawiana sztuka: Tama