Pan Peel, świeżo upieczony członek rady miejskiej, wracający z urlopu po śmierci matki, konfrontuje się z nieoczekiwaną zmianą składu rady – najstarszy członek, pan Carp, został usunięty ze swojego stanowiska. Peel nie ustaje w dociekaniach przyczyny tego zdarzenia, zderza się jednak z cynizmem i tumiwisizmem starszych stażem członków rady – nadając tym samym komediowy charakter pierwszej części utworu. Atmosfera staje się jednak coraz bardziej napięta, a problematyka utworu – pogłębiona i mroczna.
Peel prosi o udostępnienie protokołu z poprzedniego spotkania. Dostaje wymijającą odpowiedź: nie jest on jeszcze „przygotowany do dystrybucji”. Bohater nie ustaje jednak w swoich wysiłkach i w końcu udaje mu się zmusić radnych do odczytania protokołu. Okazuje się, że radni prowincjonalnego Big Cherry, prócz maskowania afer związanych z przetargiem na budowę podjazdu do fontanny, kradzieżą rowerów czy wypożyczaniem wozu strażackiego, skrywają mroczny sekret związany z historią miasta. Lokalny bohater z czasów wojny secesyjnej, duchowy patron miasteczka, okazuje się prowodyrem rzezi rdzennych Amerykanów; Big Cherry zbudowano nie na bohaterstwie, a na ludobójstwie.
Obalenie obywatelskiego mitu stało się obsesją Carpa, który wobec planu ujawnienia swoich odkryć, zostaje „rytualnie” wykluczony z rady i ze społeczności. Oburzony hipokryzją kolegów Peel początkowo próbuje się buntować przeciwko polityce miasta, ale – sprowokowany przez burmistrza – w symbolicznej finałowej scenie dołącza do plemiennego „tańca wojny” i nurza wraz z innymi ręce we krwi… Jak reszta radnych woli żyć w kłamstwie, ale wygodnie, niż skonfrontować się z mroczną przeszłością i wziąć za nią odpowiedzialność.
Protokół to satyra na moralność mieszkańców małego miasteczka, na ich tendencje do zakłamywania historii i ukrywania niewygodnych faktów. Zarówno tych pomniejszych, jak nepotyzm czy korupcja, jak i fundamentalnych. To sztuka wyjątkowo aktualna, zwłaszcza w dobie rewizji różnych narracji, choćby związanych z udziałem Polski w Holokauście. Realia Ameryki Północnej są tylko sztafażem; dramat Lettsa ma o wiele bardziej uniwersalną wymowę – dotyka wszak hipokryzji i partykularyzmu polityków, nepotyzmu, wybielania historii, lokalnego patriotyzmu zbudowanego na niewłaściwych fundamentach. Letts mistrzowsko przechodzi od początkowego zabarwienia satyrycznego do przejmującej kulminacji i symbolicznego finału, kojarzącego się choćby z parabolą wykreowaną przez Goldinga we Władcy much.