Bywa, że „niewidzialna ręka rynku” zmienia się w dominujący uścisk Mamony. Bohaterowie dramatu o tajemniczym, ironicznym tytule ≈ [prawie równo] rozpaczliwie manewrują między rafami współczesnego kapitalizmu. Andrej, Piotrek, Martyna, Mani, Freja i inni są uwikłani w pozornie najlepszy system, jaki wymyślono – lecz obecnie drżący w posadach. Khemiri tworzy rodzaj dyskursywnego kabaretu złożonego z różnych scen – jego celem nie jest jednak obśmianie systemowego kolosa.
Autor przede wszystkim kreśli historie, w których postaci nie są wyłącznie kukłami przedstawiającymi swoje racje, ale pełnokrwistymi bohaterami. Sceny są przeplatane performatywnymi quasi-wykładami z historii ekonomii (w których pojawia się m.in. dziewiętnastowieczny przemysłowiec Casparus van Houten, który po zbiciu majątku pogrąży się w depresji: „tęsknię za czasami, kiedy miałem apetyt na życie”) oraz momentami opartymi na interakcji aktora z widzem.
Modny obecnie termin UX, czyli user experience, odnosi się do projektowania doświadczeń, szczególnie w odniesieniu do komputerowych interfejsów. W dramacie współczynnik UX dotyczy nabywania wrażeń. Niestety życie okazuje się „produktem”, który nie daje spodziewanej satysfakcji. Andrej bezskutecznie szuka pracy. Okazuje się, że jest za bardzo wykwalifikowany, by podjąć pracę w wyuczonym zawodzie – brzmi absurdalnie, ale w polskiej rzeczywistości podobna praktyka staje się normą (otwarcie rynku niejednokrotnie prowadzi do wyzysku za cenę nabycia „taniej siły roboczej”). Presja dotyka nawet żebrzącego Piotrka, który musi wpisać się w model „komercyjnego potencjału elastyczności”. Martyna korzysta z wykupionej przez rodziców sesji z coachem, próbującym „nauczyć” ją zarządzania czasem i kapitałem własnego talentu. Kobieta marzy jednak tylko o obejściu systemu poprzez wyprowadzkę na wieś, założenie małej farmy i samowystarczalność. Na razie pozostaje jej praca w sklepie, w której zaczyna podbierać z kasy drobne sumy. Póki szef nie zauważy manka, Martyna zdaje się być bezpieczna – nie myśli o tym, że podobne praktyki stosuje przecież wiele innych szeregowych pracowników.
Najciekawsza obserwacja dotyczy jednak relacji międzyludzkich. W przysiędze na fikcyjnym ślubie Maniego i Martyny pojawia się żargon ekonomiczny. Bliscy sobie ludzie ukrywają problemy finansowe i zawodowe. Uczucia jawią się jako transakcja. Nie jest to jednak wyraz zepsucia bohaterów; taką perspektywę wymusza świat, w którym żyjemy.
Pojawia się również niezwykle aktualny wątek rychłej katastrofy klimatycznej. W pewnym momencie bohaterowie zastanawiają się, czy warto w cokolwiek inwestować, gromadzić kapitał i budować przyszłość dla nadchodzących pokoleń, skoro w krótkim czasie życie może stać się prawdziwym survivalem. Bo skoro katastrofa jest prawie nieunikniona, to czy warto jeszcze wierzyć w to, że mamy w życiu „prawie równo”, że jesteśmy „prawie równi”? Kto na tym wszystkim korzysta, kto zostanie ocalony, a kto poniesie konsekwencje i za to zapłaci życiem?
PRASA
- „W spektaklu ≈[prawie równo] nie brakuje sytuacji wywołujących śmiech, jednak nie jest to czysta komedia, bardziej komediodramat. Bohaterowie, którzy tak naprawdę nie radzą sobie w świecie kapitalizmu i konsumpcjonizmu, to nie są postacie oderwane od rzeczywistości, tylko ludzie […] obok nas. Ludzie, którzy przegrywają w starciu ze współczesnym światem z powodu naiwności, braku doświadczenia lub kapitału, niemożności pogodzenia wzniosłych ideałów z pragnieniem życia w luksusie czy też ślepej ambicji, za którą prędzej czy później trzeba zapłacić”
– Katarzyna Wnuk, Teatr dla Wszystkich
- „≈ [prawie równo] to bardzo czytelny, wyraźny i szczery głos współczesnego świata. Pokazujący nasze słabości i skrajności w taki sposób, aby widz sam mógł wybrać co jest dla niego dobre. Zmusza do przemyśleń i refleksji. Nie ocenia - lecz daje narzędzia do niej. [..] Inscenizacja ukazuje w jak brutalny sposób świat narzuca nam produkty konsumpcjonizmu - jako te niezbędne do życia”
– Aleksandra Boruch, „Echo Dnia”