Autorka tworzy raport z apokalipsy, końców świata, które dokonują się na naszych oczach. Alksnin nazywa swój utwór "dramatem sylwicznym" − w utworze spotykają się różne gatunki, poetyki, rejestry języka i tematy. Krytyka rabunkowej gospodarki człowieka spotyka się z krytyką różnych stosunków społecznych, przede wszystkim tych ufundowanych na patriarchacie. Autorka punktuje ksenofobię, rasizm, gloryfikację wojny, dążenie do społecznej alienacji i zderza to z naiwną postawą internetowego socialjusticewarriora, który lajkami i tweetami próbuje „uratować” planetę.
Gdzie przebiega granica między pompującym ego slacktywizmem a realnym i sprawczym zaangażowaniem w aktywizm polityczny? Czy w ogóle my, maluczcy, mamy jakikolwiek wpływ na losy świata? Jedna z postaci mówi:
"Jestem jednym wielkim wzruszeniem ramion, chyba tylko atak lotniczy odcinający dostęp od Internetu gotów byłby mnie przegonić z mojej żałosnej strefy braku komfortu".
W obliczu niedającej się zatrzymać katastrofy zostaje czasem tylko marazm i rezygnacja:
"Macham do Ciebie, świecie, białą flagą zrobioną ze starych majtek, poddaję się!, rzężę z kanapy, dopijając herbatę. Poddaję się, świecie, wygrałeś!"
Pocztówki z końca świata, upiorne pocztówki z centrum antropocenu tworzą partyturę dramatyczną, którą można rozpisać na dowolną liczbę osób i zrealizować w różnej formie, na przykład również koncertu.