Pewien pluszowy misio bardzo chciał być groźnym niedźwiedziem. No po prostu czuł w sobie gdzieś głęboko dziką bestię i marzył, by ją światu pokazać. Traf chciał, że z kolei w ciemnym lesie mieszkał pewien straszliwy niedźwiedź, który o niczym innym nie marzył jak o tym, by choć na chwilę pobyć sobie przytulanką, którą się w głębi serca czuł. Postanowili więc dokonać zamiany ról. Wymagało to oczywiście wielu ćwiczeń i prób, ale że obaj byli zdeterminowani… Pierwszy szkolenie zaczął Niedźwiedź. Pełen poświęcenia dał się nawet za kolegę wyprać w pralce, ale kiedy wkroczył do dziecięcej sypialni z zamiarem przytulenia, z pokoju z wrzaskiem wybiegły nie tylko dzieci, ale i rodzice. Misie uznały, że należy może najpierw poćwiczyć na innych obiektach, ale niestety ptaszki też zamiast dać się uśpić „słodkiemu szeptowi do uszka”, pospadały z gałęzi nieżywe. Klęską zakończyły się nawet próby na zabawkach: Bębenek i Żółty Klocek chowali się ze strachu za sobą nawzajem, a ludzik lego został podczas pocałunku niechcący… wessany. I nie pomogły czułe słówka sztucznym falsetem – ten „miś” był mocno creepy. Przyszła pora na sprawdzian dla pluszaka. Wybrał się w tym celu do lasu z groźną miną, ale jego „wrrrau!” nie było w stanie ani na sekundę przerwać gorącej dyskusji o plamkach pod ogonem Sarny z Zającem (choć udało się wystraszyć biedronkę!). Chłopcy nie poddali się jednak i w finale (nie słuchajcie, dzieci, tego spojlera) okaże się, że przy odrobinie wiary w siebie i wsparciu bliskich niemożliwe staje się możliwe:
„Bądź jak Misio
Który zdziczał, bo tak chciał
Bądź jak Niedźwiedź
Co się przytulanką stał
Bądź, kim zechcesz
Wygląd tu nie liczy się
Wiesz najlepiej
Kim chcesz stać się, a kim nie”.
To przesłanie to nie jedyny akcent dydaktyczny sztuki. Autorka kładzie także nacisk na aspekt ekologiczny, wprowadzając sceny z buldożerami i wycinką lasu. A wszystko opakowuje w formę prawdziwie przezabawną. Na tym spektaklu łzę ze śmiechu otrze pewnie niejeden dorosły, słysząc np. wywody Zająca nieodparcie kojarzące się ze skeczem Macieja Stuhra o rozmowie przyjaciółek.