A gdyby tak na fali nostalgii za czasami PRL-u powiedzieć: sprawdzam? Gdyby spróbować wrócić na chwilę do poprzedniej epoki, zrezygnować ze zdobyczy (i problemów) kapitalizmu: kupować tylko tyle, na ile pozwalały wtedy kartki, schować smartfona do szafy, a naczynia – i wszystko inne – myć tylko Ludwikiem? Na taki pomysł wpadła dwójka dziennikarzy: Izabela Meyza i Witold Szabłowski. Na pół roku „przenieśli” się do 1981 r. (którąś „wersję” PRL-u trzeba było przecież wybrać), a swoje doświadczenia podczas tego eksperymentu opisali w książce: Nasz mały PRL. Pół roku w M-3 z trwałą, wąsami i maluchem.
Na scenę zaadaptowała ją Monika Janik-Hussakowska, która nie rezygnując z zawartych w książce refleksji, stworzyła dynamiczne, nasycone humorem show – hit słupskiej sceny. Witkowi i Izie towarzyszą w ich eksperymencie PRL-owskie autorytety: Irena Dziedzic pomaga ustalić, jak w PRL-u tak naprawdę się żyło, a druga Irena – Gumowska – zadba o właściwe dla czasów komuny maniery i dietę. Nie zabraknie i bardziej „ludowych” figur: tu z pomocą przychodzi sąsiadka, emerytowana „babcia klozetowa”, jak i współczesnego spojrzenia: feministki Marty, która nie odpuszcza rozleniwiającemu się – jak na „głowę rodziny” rodem z PRL-u przystało – Witkowi.
Bohaterowie wskakują zatem w zupełnie nieoddychającą bieliznę non-iron, 3-warstwowy papier toaletowy zmieniają na ten co prawda eko, ale szary i szorstki, z makulatury, ściśle przy tym reglamentując jego ilość. Kupują Malucha, a w wolnych chwilach szukają okazji do postania w kolejkach. Witek zapuszcza wąsy, a Iza... włosy na nogach. On rozsiada się po pracy – podczas której oczywiście wzorowo się obija – w fotelu, ona gotuje obiady i zdzierając sobie kolana szoruje podłogi Ludwikiem. Witek uczy się, jak przekupić „milicjanta”, a Iza stara się urządzić prywatkę z prawdziwego zdarzenia. Na wczasy zamiast do Tunezji jadą nad polskie morze.
Epizody z eksperymentu – rozmowy, kłótnie, kryzysy i wątpliwości – uzupełniają komentarze oraz refleksje: z jednej strony rozliczanie i weryfikowanie nostalgii za PRL-em czy krytyka ówczesnej obyczajowości, z drugiej ujawnia się tęsknota za bliższymi, intensywniejszymi relacjami społecznymi, które nie rozgrywały się jeszcze poprzez ekrany komputerów i telefonów. A wszystko to w szaleńczym – choć zręcznie budowanym – rytmie depczących sobie po piętach scen-migawek przerywanych szlagierami z PRL-u. W tej podróży po różnych aspektach życia poprzedniej epoki, w tej błyskotliwej grze z pamięcią, sentymentem i tęsknotą odnajdzie się każdy bez wyjątku!