Co by się stało, gdyby narkotyki wszelkiej maści nie były potępiane, lecz jako użyteczna część naszej codzienności zostały w pełni zintegrowane ze społeczeństwem? Czy liczba rocznych przypadków śmiertelnych spowodowanych twardymi narkotykami, zaskakująco niska w porównaniu z wypadkami śmiertelnymi na drogach, stałaby się niezauważalną normą? Hanna ma poczucie misji: jako samoświadoma i zadeklarowana konsumentka dragów daje nam wykład o pozytywach ćpania. Jak bowiem każdy wie, życie człowieka współczesnego nie jest lekkie i przyjemne. Potrzeba czegoś, by się wyłączyć, wyluzować, oderwać od stresującej codzienności. I właśnie dopiero te drobne nagrody, jakimi rekompensujemy sobie trudy codzienności, czynią życie znośnym...
Stopniowo zauważamy, jak zza fasady zaangażowanej w sprawę i pewnej siebie mówczyni wyłania się kobieta złamana, która kiedyś w swoim życiu podjęła złe decyzje i która teraz wcale nie stara się tego naprawić, tylko za pomocą narkotyków próbuje znieść skutki, jakie te decyzje za sobą niosą.
Narkotyk dla mnie to sztuka, która naprawdę uświadamia i uczy: nie tylko daje wgląd w świat narkotyków i sposoby ich brania, ale także zmusza do samodzielnego przemyślenia swoich postaw życiowych. To materiał na mocny kawał spektaklu.