Na zewnątrz świat jest niebezpieczny: można złapać jęczmień, nabawić się „raka chłoniaków” albo narazić na atak zamieszkałych na gruszy złowrogich i bezlitosnych „siostrzeńców”. Poza tym na zewnątrz czyha nieokreślone, acz przerażające „to nowe”. Dlatego mieszkańcy kamienicy wolą obserwować świat z okna, pozostając w bezpiecznym schronieniu swoich czterech ścian. Jest ich troje, nie licząc gnieżdżących się w systemie rur i rozpleniających po kamienicy „depresyjnych buddystów”.
Poul i Pyssern są świetnie pasującą do tego bizarnego świata parą dobrotliwych dziwolągów. Poznali się podczas wichury, gdy „ludzie niesieni wiatrem zakreślali kółka w powietrzu” i wystraszona Pyssern natknęła się na wpatrzonego w ścianę Poula, proponując rozmowę. I tak od tego czasu rozmawiają, a ich dialogi – z pożytkiem dla dramatu – są spiętrzeniem humorystycznych absurdów. Para jest samowystarczalna. Dla uatrakcyjnienia codzienności próbują jednak wprowadzać jakieś ożywienie: raz będzie to pomysł (nieudany) na hafciarstwo, pływanie lub zadania matematyczne, innym razem powezmą heroiczną decyzję o wymyciu piętrzących się naczyń (co się skończy stertą stłuczonych talerzy), czasem związek odświeży zazdrość o przechodniów za oknem. Pojawiające się raz po raz chwile lęku rozładowują tańcem. Nad bezpieczeństwem kamienicy czuwa równie sumienny w swych obowiązkach co odklejony dozorca. Pan Pind żyje w trwodze, bo wyczytał, że w ciepłych krajach odnaleziono masowe groby okularników („to jest to nowe”). Stara się chronić siebie i swych lokatorów przed zagładą i depresją pleniącą się w postaci jęczących buddystów, których zamyka w pudełkach. Heroicznie rzuca wyzwanie gnębiącym świat siostrzeńcom.
Widmo „nowego”, które każdy z bohaterów wizualizuje sobie po swojemu (dla Poula będzie to np. handlowanie mięsem bez mięsa) jest czymś w rodzaju Pinterowskiego menace – wiecznie obecnym, wiszącym nad pozornie bezpiecznym światem nienazwanym zagrożeniem.
Czy ten świat uda się uratować? Czy podjęte przez Pinda heroiczne próby poskromienia siostrzeńców przyniosą jakiś skutek? Za czym tęskni Pyssern i w jaki sposób Pan Pind zaspokoi tę tęsknotę?