Podczas maskarady wieńczącej karnawał pewien włoski arystokrata niefortunnie spadł z konia i stracił kontakt z rzeczywistością. Od tego czasu minęło 20 lat, a on wciąż tkwi w przeświadczeniu, że jest cesarzem rzymskim Henrykiem IV, za którego był w momencie upadku przebrany. Siostra nieszczęśnika, a potem na jej prośbę siostrzeniec, Markiz Carlo di Nolli, dla spokoju chorego podtrzymują iluzję, stwarzając w odciętej od świata willi scenografię XI-wiecznego pałacu królewskiego i zatrudniając „dwór”. Na ścianie wiszą dwa olbrzymie portrety przedstawiające „Henryka” w przebraniu karnawałowym i jego wielką namiętność z tego czasu – Matilde, która wraz z nim wcieliła się w kostiumową rolę. Chorego poznajemy, gdy rodzina sprowadza do willi kolejnego lekarza z nadzieją na cud. Ten postanawia zastosować terapię szokową i skonfrontować pacjenta z jego wielką miłością. Przed „Henrykiem” staje ściągnięta w tym celu podstarzała nieco Matilde. Eksperyment zostaje w trakcie realizacji nieco zmodyfikowany: w kostiumy odwzorowane z portretów zostają ostatecznie ubrani córka Markizy Frida oraz Di Nolli. Czy terapia przyniesie skutek? Zdradzimy tylko, że pacjent swych „dworzan” mocno zaskoczy. I że poleje się najprawdziwsza krew. Uwaga – „w tym szaleństwie jest metoda”!
W Henryku IV pojawiają się obecne w każdym z dramatów Pirandella tematy: iluzji i rzeczywistości, czasu realnego i zatrzymanego, symbolicznej maski, teatru w teatrze. I jak w każdym z dramatów, łączy tu autor filozoficzną refleksję z dużą dawką humoru. Jak nie wybuchnąć śmiechem, gdy zatrudniony przez siostrzeńca nowy radca dworu pomyli historyczne postaci i, sądząc że przyjdzie mu odgrywać rolę Henryka Bourbona, obkuje się w niewłaściwej epoce i wdzieje zupełnie nieadekwatny kostium?