język polskijęzyk angielski

Aż do samego końca

Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
tekst łączy gatunki dramatu realistycznego i poetyckiego
Szczegóły obsady
+ chór
Prapremiera
05.03.2016, Polskie Radio Jedynka, reż. Julia Mark

Co by było, gdyby zwiastunami Sądu Ostatecznego byli nie czterej jeźdźcy apokalipsy, ale operatorzy kamer studyjnych? Gdyby zamiast archanioła pojawił się prowadzący program, a zamiast groźnych blasków nieba – światła telewizyjnych reflektorów?

Można uznać, że Aż do samego końca to ironiczny dramat o nieco profetycznym zabarwieniu. Łączy w sobie cechy dramatu realistycznego i poetyckiego. Na treść sztuki składają się przeplatające ze sobą historie. Są tu dwie matki pozbawione synów, jest syn, który zaginął i syn, który zginął śmiercią samobójczą. Jest lekarz, który niefortunnym zbiegiem okoliczności poznaje swoją przyszłość i znudzona swoją pracą pani psycholog. A wszyscy oni mówią. Mówią i mówią, zachęcani przez prowadzącego: „Mów, to ci pomoże.” Wydaje się, że postaci wpadają w orgię mówienia. Ich słowa tworzą sieć, w której grzęzną bohaterowie. Historie łączą się ze sobą coraz wyraźniej, sieć coraz ciaśniej oplata postaci dramatu. Pojawiają się coraz to inne formy wypowiedzi: tu urywek potocznej rozmowy, tam fragment telewizyjnego wywiadu, gdzie indziej z kolei rozmowa z lekarzem lub psychologiem. Wyjawiają publicznie swoje tajemnice i przeżycia. Ich wyznania czynione wszem i wobec są jednak miałkie, uczucia – jałowe, a cierpienie – banalne. Ekshibicjonizm emocjonalny, tak popularny w telewizji, odbiera im zwykłą, ludzką szlachetność.

W sztuce pojawia się również chór – niczym antyczny głos, ale o bardzo współczesnym brzmieniu. To głos zbiorowości, głos ulicy. Momentami chór przybiera postać cmentarnych nędzarzy, innym razem szczeka gazetowym szablonem. Jest ironicznym komentatorem słów i poczynań bohaterów. I oto okazuje się, że tak właśnie wygląda chwila przed nastąpieniem Sądu. Ludzie wyznają swoje grzechy nie tylko przed najwyższym majestatem, ale przed sobą nawzajem. Za chwilę wkroczy Sędzia, który ogłosi werdykt programu „Schody za szklaną szybą”, za chwilę okaże się, czy uczestnicy programu podążą w górę, czy w dół. Ale wbrew oczekiwaniom Sędzia nie jest zainteresowany pojawieniem się na rozprawie. Jest niczym beckettowski Godot. Milczy aż do samego końca.

Zdunik w swojej sztuce wskazuje na kiczowatość cierpienia. W tym przypadku cierpienie nie uszlachetnia, wręcz przeciwnie – ośmiesza, wydaje się tandetne i nijakie. Obleczone zostało bowiem w słowa-klucze, ujęte w szablony pojmowania, nie da się powiedzieć nic oryginalnego o bólu, śmierci, odchodzeniu. Nawet poezja nie stanowi ratunku – jest już tylko sprawnym cytatem czyjejś przetrawionej przez czas myśli. Aż do samego końca jest kpiną nie tylko ze wszechpanującego ekshibicjonizmu emocjonalnego. Sztuka stawia pytanie o to, co się stanie w momencie, kiedy ten najważniejszy Widz nie zechce pojawić się w programie. A w kolejce już czekają następni, gotowi do wyznań rozmówcy.

 

Formularz zamówienia sztuki

Zamawiana sztuka: Aż do samego końca