Paraboliczne wykorzystanie zwierząt reprezentujących ludzkie cechy i postawy znamy przede wszystkim z Orwellowskiego Folwarku zwierzęcego. W przeciwieństwie do kultowej powieści Orwella, w sztuce Ale świństwo zainteresowanie autora nie koncentruje się wyłącznie wokół funkcjonowania w realiach reżimowych, ale losu ludzkiego sensu stricto – poza tym utwór Apkego jest przede wszystkim komedią (choć wyjątkowo gorzką), obfitującą w humor językowy i sytuacyjny.
Grupa świń zbiega spod rzeźni pod przewodnictwem światowego, tresowanego knura imieniem Rudolfo Valentino. Początkowo wcale nie palą się do ucieczki; wystarczy im spoglądanie na „żółty, gorący krążek” nad ich głowami i jałowe wymiany zdań. Trzódka składa się ze wspomnianego Rudolfa, uwodzicielskiej i próżnej Miss Koryta, Marzyboczka – rymującej świni laboratoryjnej – oraz Galarety – trochę cwaniaka, trochę kołtuna, któremu nie trzeba wiele do szczęścia i który naiwnie wierzy w dobre intencje „dwunogich”, czyli ludzi.
Rudolfo wyprowadza towarzyszy z niewoli – biblijne skojarzenia z Mojżeszem tylko z pozoru wydają się absurdalne. Knur wiedzie gromadę do swoistej ziemi obiecanej – lasu, gdzie czekają smakowite trufle. Władcą lasu – czyli kimś w rodzaju Boga – jest Wielki Chrum, dzik. Świnie karmią się wiarą w to, że Wielki Chrum jest wolny i nie musi uciekać przed rzeźniczą obławą. Przekonanie okazuje się złudne – Wielki Chrum nie obawia się co prawda rzeźników, ale myśliwych. Tym samym jego kult ulega osłabieniu (choć wcześniej świnie czciły wizerunek Chruma – grafikę przedstawiająca dzika w reklamie piwa na wielkim billboardzie).
Apke opisuje również różne postawy wobec wspólnego wroga, tu reprezentowanego przez „dwunożnych”. Galareta, początkowo największy zwolennik ludzi, przeradza się w ich zapiekłego wroga i „wojownika” po ujrzeniu witryny sklepu mięsnego. Inne świnie z ciekawością obserwują zwyczaje człowieka, choćby odwiedzając „boks paszowy” – czyli restaurację. W interesujący sposób została zbudowana opozycja świnie-ludzie; mowa zwierząt zawiera się w różnych rejestrach języka, wypowiadają się w sposób skomplikowany, prostacki, rymowany… Z kolei ludzie posługują się prymitywną nowomową przypominającą język dziecka, stylizowaną na popularne języki europejskie i łacinę: „Swinja rekommendanto. Direktus jatky” („Polecam wieprzowinę. Dzisiejszą. Świeżutką”) czy „Sisi Grill. Kotelet swinja” – „Fantastiko! Amo swinja”. Świat postrzegany jest z perspektywy świń, dlatego mają one zróżnicowane osobowości, z kolei ludzie zlewają się w ordynarnego bohatera zbiorowego.
Światopogląd świń – o ile można w ogóle mówić o ukształtowanym „światopoglądzie” – zostaje wywrócony na nice, kiedy przekonują się, że dwunożni ze smakiem spożywają wieprzowinę. Od tej pory wizja grillowania mięsa, niczym religijne przekazy dotyczące piekła, staje się koszmarem, który motywuje trzodę do dalszej, podszytej paniką wędrówki w nieznane…
Ale świństwo opowiada o jednostkach, które uciekają przed różnie pojmowanym polowaniem – niestety, raj/ziemia obiecana/wolność okazują się mrzonką, dlatego owe jednostki są skazane na dalsze wygnanie. Las bywa nazywany „azylem”, dlatego sztukę Apkego, choć pozornie lekką, można również interpretować jako głos w sprawie kryzysu uchodźczego. W świetle powyższych obserwacji sztukę można czytać kluczem politycznym.