"W naszej ojczyźnie jest więcej dobrego niż syfu, a totalnego syfu w naszej ojczyźnie chyba nawet nie ma" − tak rozpoczyna swój monodram David Zábranský, dodając, że aktor, któremu został poświęcony utwór, ma diametralnie inne stanowisko. Autor wywraca na nice szczegóły procesu twórczego, w tym rozmów z prawdziwymi twórcami czeskiej sceny teatralnej, a przy tym tworzy przewrotny obraz spolaryzowanego czeskiego społeczeństwa.
Jak się okazuje, współczesnym Czechom blisko do Polaków. "Ojkofobi" i "ksenofobi" ścierają się na retorycznym polu bitwy. Przeciwnicy Havla nie znajdują porozumienia z jego apologetami. Kontrowersje wzbudza też osoba obecnego prezydenta, Miloša Zemana. Artyści dystansują się od jego wyborców, postrzegając ich jako prosty lud czy wręcz hołotę. Bohater sztuki twierdzi, że gdyby napisał monodram, w którym uwidoczniłaby się jego sympatia do Zemana, artyści − tytułowy aktor Majer i reżyserka Polivkova − z pewnością zinterpretowaliby go w odpowiedni dla siebie sposób. Jednocześnie autor podkpiwa z elitaryzmu artystów.
"Wybrany przez lud w wyborach bezpośrednich i sprawiający ludowe wrażenie Zeman oraz jego maniery są dowodem na to, że życie jest tutaj, podczas gdy wielu – przede wszystkim ze względu na Zemana oraz to, co Zeman uosabia – myśli, że życie jest gdzie indziej".
W napisanym z werwą monodramie, w którym autor komentuje z metapoziomu zacietrzewienie różnych grup społecznych, pojawiają się stwierdzenia, które mają szansę stać się kultowe. Choćby fragment monologu o ojczyźnie: "Ojczyzna jest krajem, który dziś najlepiej oddaje charakterystyka, że jest to kraj, który się opuszcza, a którego zarazem się nie opuszcza". Tekst napisany "dla aktora i stolarza Majera" może świetnie wybrzmieć w ustach aktora Kowalskiego. Portret społeczeństwa, jaki wyłania się z tego dowcipnego, ale i uszczypliwego tekstu, wydaje się dziwnie znajomy.
- Sztuka ukazała się w antologii Prawda i miłość. Czeskie sztuki współczesne w 2020 r. (wyd. ADiT)