język polskijęzyk angielski

Pörtner, Paul; Abrams, Marylin; Jordan, Bruce

Paul Pörtner - autor

Urodził się w 1925 roku w Austrii (Wuppertal), zmarł w 1984. Studiował germanistykę, romanistykę i filozofię. Od 1958 roku do śmierci mieszkał w Szwajcarii. Był pisarzem, badaczem zjawisk kulturowych, reżyserem, kierował zespołem aktorskim, był tłumaczem wydawcą. Interesował go odbiorca literatury i jego stosunek do sztuki.

Bruce Jordan - producent

Elegancki energiczny pan w okularach, który nosi buty szyte na miarę, niebieskie blezery i wydaje się pasować do roli mężczyzny z Downy Fabric Softener, którego grał kiedyś w reklamie telewizyjnej. Urodził się w Pittsheld (stan Massachusetts), dorastał na Long Island. Już w szkole wyższej był żądny kariery teatralnej. W końcu sam jako nauczyciel akademicki prowadził wykłady z dramatu w Glen Falls w stanie Nowy Jork.

Marylin Abrams - aktorka

Wytworna dama, która pochodzi z Easton w stanie Pensylwania, a dorastała w Nowym Jorku jako córka aktorów występujących w wodewilach. Ukończyła studia na jednej z najbardziej prestiżowych uczelni amerykańskich - Uniwersytecie Cornella - i tak jak Jordan została nauczycielką. Miała naturalną zdolność do występowania na letnich scenach. Do jej największych sukcesów zaliczyć można - poza Szalonymi nożyczkami - główne role w The Sound of MusicAnnie Get Your Gun i I Do, I Do. Właśnie te sukcesy zaprowadziły ją do miejscowości Lake George, gdzie w jednym z teatrów reżyserem był Jordan.

Szalone nożyczki albo jak to się robi w Ameryce

Biuro teatralnych producentów Bruce'a Jordana i Marylin Abrams w Chicago jest miejscem znanym i kojarzonym z jedną z najsłynniejszych w teatrze komedią. Afisze, zdjęcia, nagrody, listy, entuzjastyczne recenzje, wspaniałe statystyki dowodzą, że ma się tu do czynienia z wielkim sukcesem w niełatwej dziedzinie, jaką jest show business, z dużymi pieniędzmi i rozbudowaną strategią marketingową, by ten sukces trwał. Wśród rozlicznych pamiątek i dokumentów jest tylko jeden, który przypomina daleką przeszłość: na ścianie biura wisi oprawiony w ramki fragment listu. Pisał go w 1976 roku Bruce Jordan do Marylin Abrams, a rzeczony fragment brzmi: "Marylin, znalazłem sztukę i jeśli moglibyśmy mieć prawa autorskie, to byłby to świetny kawałek do wystawienia".

Jordan pisał o tekście zapomnianej niemieckiej sztuki z 1965 roku autorstwa Paula Pörtnera – Scherenschnitt, klasycznie napisanym dla teatru kryminałem, który jednak wśród wielu podobnych, opartych na popełnionym morderstwie i policyjnym dochodzeniu, odznaczał się tym znaczącym szczegółem, że w finale spektaklu publiczność głosowała, kto zabił. W zamierzeniu Pörtnera sztuka ta miała pełnić w teatrze rolę psychodramy.

Pierwsza amerykańska wersja sztuki Pörtnera nosiła zaczepny tytuł Whodunit (Kto to zrobił) i była grana w GeVa Theatre w Rochester z Brucem Jordanem w roli fryzjera Toniego. Wpisane w sztukę głosowanie publiczności, chętnie przez nią podejmowane, interesowało Jordana podczas każdego przedstawienia. Twierdzi, że sztuka Pörtnera zapoczątkowała w Ameryce istnienie teatru interaktywnego.

Z Rochester pisał Jordan wspomniany wyżej list do Marylin Abrams, która żyła sobie spokojnie z rodziną w Albany w Nowym Jorku. Jadąc do niej zabrał tekst kryminału i wkrótce namówił Abrams do zajęcia się sztuką. Za 50.000 dolarów kupili wyłączne prawa autorskie i kiedy malownicza miejscowość Lake George zapełniała się turystami szukającymi okazji do miłego spędzenia czasu, Abrams i Jordan, byli nauczyciele i pasjonaci teatru, grali sztukę Pörtnera w Dinner Theatre. Nieco skróconą, bez nadmiernej powagi i psychologii. I zawsze byli ciekawi finału, owego głosowania publiczności, jej odpowiedzi na tytułowe pytanie "Whodunit". Publiczności nie musieli długo namawiać, ona bardzo chętnie odpowiadała na propozycję aktorów, brała nieoczekiwany dla siebie udział w zakończeniu sztuki i decydowała o losach bohaterów. Abrams wspomina, że było to "absolutnie magiczne zdarzenie" i z niego wzięła się myśl, że warto tę chętnie współpracującą publiczność wykorzystać w dużo większym stopniu. Jednocześnie, jak opowiadają oboje, dzień po dniu, powoli, lecz twórczo i konsekwentnie, psychodrama Pörtnera zamieniała się w nową jakość – skrzyżowanie kryminału z komedią, co zdaniem Abrams jest najsilniejszą formą rozrywki. Adaptacja polegała na takim poprowadzeniu działań aktorów, konstruowaniu scen i dialogów, by w teatralnym śledztwie publiczność chciała rozpocząć rozmowy z aktorami.

By ten cel osiągnąć bez przymusu, sztuka powinna być przyjazna dla widzów, temu zaś miało sprzyjać miejsce akcji – każdemu dobrze znany salon fryzjerski, także bardzo typowi bohaterowie, tacy, jakich można spotkać każdego dnia, wreszcie rzecz najważniejsza: tekst wygłaszany ze sceny musi być mocno związany z miejscowością, w której teatr gra tę sztukę. Wszystkie realia powinny być dla publiczności czytelne (taki warunek stawiają Abrams i Jordan autorom przekładów na obce języki i reżyserom Szalonych nożyczek).

Podczas gdy sztuka Pörtnera ulegała w Lake George znacznym przemianom i podobała się publiczności, doszło do pewnej z pozoru błahej rozmowy, która wkrótce zmieniła historię życia dwojga ludzi. Na przedstawienie przybyli turyści z Bostonu i po spektaklu zapytali Jordan: - „Kiedy przywieziesz to do Bostonu?" - „To świetny pomysł" - odpowiedzieli Bruce i Jordan. Pojechali do Bostonu, w mieszkaniu zorganizowali biuro, wynajęli mały teatrzyk, skompletowali zespół aktorski, wreszcie dali sztuce zupełnie nowy tytuł: Szalone nożyczki - i z dniem 29 stycznia 1980 roku zmienili się w ludzi bogatych i szczęśliwych. Od tego też dnia ponoszą trud nadzorowania licznych, coraz liczniejszych realizacji sztuki na całym świecie.

Bruce Jordan pytany o tajemnicę tak wielkiego sukcesu tej sztuki odpowiada krótko: "Bo jest śmieszna!" I dodaje, że kluczowy, obok działań aktorów i ich inwencji komediowej, jest w przedstawieniu udział publiczności, który staje się dodatkowym źródłem zabawy. "Widzowie czują się ważni, a my im na to pozwalamy. Wykrzykują podpowiedzi, protestują głośno, gdy na scenie detektyw przeoczy coś oczywistego lub popląta zdarzenia, dyskutują z bohaterami sztuki, dają im rady, pouczają i co ważne – bawią się tą sytuacją. Każdy może się odezwać, wtrącić swoje trzy grosze, jest pełna demokracja. Nie musimy długo zachęcać, publiczność reaguje natychmiast. A gdy na koniec widzowie głosują, to widać, że mają wielką radość w decydowaniu o tym, kto zabił. A my mówimy wtedy skromnie:

„Gramy tak jak chcecie. Bardzo ważne są dwa elementy - czas: dzisiaj; dialogi: dotyczą miejsca, w którym sztuka jest grana. Dowcipy, wszelkie gagi muszą odnosić się do specyfiki miasta, także jego instytucji, grup zawodowych, znanych mieszkańców. Nic, co mówią aktorzy, nie może być dla widza niezrozumiałe. Dla aktorów są to zupełnie nowe zadania, bo tekst musi być codziennie aktualizowany, więc oni każdego dnia pół godziny przed przedstawieniem czytają lokalne gazety, by wszelkie nowe, ważne, także sensacyjne zdarzenia mogły znaleźć się w dialogach na scenie. Dochodzi więc trudny element improwizacji, sprawdzania nowych dowcipów, uważnego słuchania reakcji publiczności i podejmowania natychmiastowej decyzji, czy dowcip można rozwinąć, czy nie. Aktorzy powinni mieć wiedzę o publiczności - skąd przyjechała, w jakim jest wieku, jak jest ubrana, czy ktoś szczególny ogląda przedstawienie - to wszystko można i warto skomentować na scenie i zaskoczyć widzów. Dlatego specjalny wysłannik kontaktuje się z działem biletów, obserwuje wchodzącą do teatru publiczność i śpieszy z wiadomościami za kulisy. Nic dziwnego, przecież te informacje staną się podstawą nowych dialogów, może dowcipów, gagów, a ta codziennie inna publiczność stanie się siódmym aktorem Szalonych nożyczek. Dzięki niej każde przedstawienie jest inne, co z kolei fascynuje aktorów, którzy prowadzą swoje statystyki, na kogo najczęściej widzowie głosują."

Krytycy

Krytyka przyjęła Szalone nożyczki bardzo przychylnie i tym samym przyczyniła się do sukcesu frekwencyjnego przedstawienia, bo teatralna recenzja ma w USA kolosalny wpływ na pozostanie sztuki na afiszu, komplety widzów i dochody. "To nie Szekspir, na pewno...", "Nie jest to Czechów, nawet nie Kaufmann i Hart..." etc., etc. - tak rozpoczynały się recenzje, lecz po krótkim "ale" sypnęły się komplementy, entuzjastycznie formułowane pozytywne oceny i stwierdzenia, że w gatunku "komedii kto to zrobił" (comedy whodunitSzalone nożyczki to majstersztyk, świetne, pomysłowe, zaskakujące, szalone, śmieszne, zabawne, zwariowane. "Idź. Idź cztery razy. To jest odlot!" – namawiał czytelników recenzent Austin American Statesman, Michael Barnes. Pisano, i miał to być komplement, że ta komedia to połączenie Stalowych magnolii i Pułapki na myszy. Pierwsza to popularna sztuka obyczajowa, której akcja toczy się w salonie fryzjerskim, a dialogi dotyczą spraw związanych z życiem przeciętnych mieszkańców miasteczka; w Polsce bardziej znana jest wersja filmowa sztuki; druga to oczywiście najsłynniejszy kryminał mistrzyni gatunku Agathy Christie. Pisano, że Szalone nożyczki mają szansę stać się amerykańską odpowiedzią na brytyjski rekord Pułapki na myszy. Z opiniami krytyki zgadzała się publiczność, a na frekwencję duży wpływ miały prywatne rozmowy tych, którzy już spektakl widzieli i na pójście do teatru namawiali innych. Nieustannie rosła (i stale rośnie) liczba zagranych przedstawień, liczba przychodzących na Nożyczki widzów. Producenci zarobili miliony dolarów.

Informacje pochodzą z materiałów reklamowych przysłanych przez Cranberry Productions Inc. Marylin Abrams and Bruce Jordan.