język polskijęzyk angielski

Turrini, Peter

Da Ponte w Santa Fe

Tytuł oryginalny
Da Ponte in Santa Fe
Tłumacz
Berlin, Aleksander
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Tragifarsa
Czas akcji
pierwsza połowa XIX wieku
Miejsce akcji
Santa Fe, dawny saloon przebudowany na operę
Prapremiera
28.07.2002, Festiwal w Salzburgu, reż. Claus Peymann

Santa Fe, pierwsza połowa XIX wieku. Dawny saloon przebudowany na teatr operowy. Dyrektor, James N. Brodnik, zaprasza publiczność na operę Don Juan albo Człowiek, który uwiódł ponad Dwa Tysiące kobiet z muzyką samego Mozarta. W teatralnym foyer wita burmistrza Santa Fe, a także meksykańskiego szeryfa oraz pełnomocnika ds. Indian, którzy przybyli na premierę. Nieoczekiwanym gościem teatralnego, odświętnego wieczoru okazuje się Lorenzo Da Ponte, trochę wariat, trochę mag, postać o wielu osobowościach i talentach, a także poeta podający się za niewymienionego na plakatach autora libretta wystawianej opery. To on będzie reżyserem zdarzeń i wokół niego rozegra się szalony spektakl – zarówno na scenie, jak i za teatralnymi kulisami dawnego, meksykańskiego saloonu. Jak się okaże, Da Ponte na co dzień pracuje w wydziale głów kapuścianych swojego teścia i ma tendencję (delikatnie to ujmując) do konfabulacji. Czasem podaje się za księdza z Włoch, więźnia z Wenecji, poetę z Wiednia, lub – dyrektora opery z Nowego Jorku. Jednak podający się za słynnego librecistę Da Ponte nie będzie jedynym tak prominentnym i zaskakującym gościem meksykańskiej premiery Don Juana. W teatralnych kulisach zjawi się również nie kto inny, jak sam niemiecki muzyk i kompozytor, Wolfgang Amadeus Mozart, który uzbrojony w dwa rewolwery będzie domagał się wypłaty gotówki za prawo do wystawienia jego opery… Jak się okaże, jego tożsamość jest również wątpliwa, a Mozart przecież od dawna nie żyje, ale kto komu zabroni podawać się za najsłynniejszego kompozytora wszech czasów! Tym bardziej, jeśli można na tym zarobić…

Szalona, oryginalna i niezwykle komiczna sztuka Petera Turriniego oszałamia dramaturgiczną fantazją, a także intertekstualnymi odniesieniami austriackiego autora. Jednocześnie nie da się ukryć, że pisarz w inteligentny sposób bawi się farsową formą i uruchamia szalony teatr w teatrze, osadzony w dawnym amerykańskim saloonie, w bezpardonowy sposób zaglądając za teatralne kulisy. I co za nimi znajduje? Czasem można się aż złapać za głowę… Nie zdradzając szczegółów, można stwierdzić, że Peter Turrini w swojej sztuce Da Ponte w Santa Fe utwierdza swój status prowokatora i skandalisty. Austriacki pisarz nie bierze żadnych jeńców, a tym bardziej nie szuka w teatrze przyjaciół. 

Do przyszłego piątku

Tytuł oryginalny
Bis nächsten Freitag
Tłumacz
Szalsza, Piotr
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Miejsce akcji
gospoda
Prapremiera
2023

Cyniczny wykładowca akademicki Werner o radykalnie prawicowych poglądach oraz uciekający w miłość i literaturę melancholijny księgarz Ryszard, obaj po sześćdziesiątce, spotykają się po latach w gospodzie „Pod czeską ambasadą”, która znajduje się na drodze wyjazdowej z miasta. Spotkań jest trzy – zawsze w piątek o osiemnastej. Dawni koledzy z ławy szkolnej zajadają czeskie specjały, wypijają po jednym, dwa piwa i dyskutują. O tym co było, co jest i co będzie. Na pozór różni ich wszystko – skrajnie odmienne poglądy polityczne, podejście do pandemii Covidu, a także styl życia. Lecz łączy równie wiele. Przede wszystkim wspólna, traumatyczna szkolna przeszłość, spędzona w internacie, prowadzonym przez prowincjonalnego księdza, molestującego swoich podopiecznych. Obaj mężczyźni znajdują się w momencie, w którym odczuwają przerażającą przemijalność zdarzeń oraz upływ czasu, który czyni ich coraz bardziej niesprawnymi – fizycznie i intelektualnie – a także każe myśleć o zbliżającej się i nieuchronnej śmierci. Każdy z nich ma inne strategie na mierzenie się z tym lękiem w ich szarej codzienności, a ich spotkania pomagają im zapomnieć chociaż na chwilę, jak bardzo czują się opuszczeni i samotni. Przynajmniej do czasu.

W niemalże pustej gospodzie pobrzękuje szkło, z zaplecza słychać dźwięk tłuczenia kotletów, a zza okien przytłumiony uliczny szum. Z każdym następnym spotkaniem, a także w miarę wypitego piwa i kolejnych kieliszków śliwowicy, dawni przyjaciele z lat dziecinnych coraz bardziej rozklejają się i coraz bardziej wzbiera w nich złość oraz frustracja. Zarówno na otoczenie, jak i samych siebie. Między nimi a barem krąży rezolutna, obdarzona tyleż humorem i trzeźwym spojrzeniem, co wnikliwym zmysłem obserwacji psychologicznej czeska kelnerka. W kącie siedzi głuchoniemy, szminkujący się Piotruś, który budzi nieustanną odrazę konserwatywnego Wernera. W nostalgicznej aurze baru na rozstaju dróg, który sam zdaje się pamiętać lepsze czasy, z pozoru niewiele się dzieje. Wszystko się jednak zmieni w momencie, gdy w gospodzie pojawi się para zakochanych w sobie bez pamięci niskorosłych nowożeńców, którzy zaproszą klientów do świętowania swojego szczęścia, a także wspólnego tańca. Kto by pomyślał, że takie zaproszenie może spowodować konflikt i w efekcie zakończyć się niespodziewaną tragedią… 

Peter Turrini tworzy z tajemniczej, opuszczonej gospody, w której spotykają się dawni przyjaciele, metaforyczne miejsce zawieszone między życiem a śmiercią. Opowiada o nieuchronności ludzkiego losu, nad którym – tak jak u Czechowa – wisi widmo końca w  postaci strzelby, która ostatecznie będzie musiała wystrzelić… Mroczny, egzystencjalny charakter sztuki, autor okrasza jednak również iście czeskim humorem i czeską terminologią kulinarną, w naturalny sposób kojarzącą się z literacką ojczyzną Hrabala.

Turrini, Peter

Ur. w 1944 w Karyntii wybitny, najczęściej wystawiany w świecie dramaturg austriacki. W swoich bulwersujących, podszytych absurdalnym humorem sztukach oraz scenariuszach uparcie tropi "toksyczne problemy" współczesnego społeczeństwa: alienację i fetyszyzm, postępujący brak granic między rzeczywistością i fikcją, ksenofobię. Laureat m.in. Nagrody Gerharta Hauptmanna i Nagrody Nestroya za całokształt twórczości. Jest jednym z najczęściej wystawianych austriackich dramatopisarzy również w Polsce.

Wybór sztuk Petera Turriniego ukazał się w I tomie Antologii współczesnych sztuk austriackich, WYBÓR DRAMATÓW.
Obie książki wyszły nakładem ADiTu i można je nabyć w naszym wydawnictwie.

Alzheimer we dwoje

Tytuł oryginalny
Gemeinsam ist Alzheimer schöner
Tłumacz
Szalsza, Piotr
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
+ 2 głosy męskie z offu

W domu spokojnej starości żyją Ona i On − swoje wzajemne cienie. Ich wspomnienia aktualizują się, nagle od nowa przeżywają kluczowe wydarzenia z życia. Turrini unika przesłodzonego, romantyzującego wizerunku osób chorych na Alzheimera, którzy zakochują się w sobie nawzajem każdego dnia, ale mimo wszystko portretuje ich czule. Ona i On wciąż odtwarzają bolesne momenty rozpadu swojego związku. Stopniowo Ona i On stają się częścią wielkiej inwestycji, którą (po tajemniczej śmierci Alfreda) zarządza z offu niejaki Edgar Gerner, „magister w dziedzinie administracji biznesowej”.

Wiodącym tematem utworu jest oczywiście starość. Jak powie swojemu Wnuczkowi On:

"Starość nie jest zającem, który pomalutku kica w twoją stronę. Nie jest też jeżem, który od czasu do czasu cię ukłuje. Starość pojawia się nagle. To góra, która wyrzuca ogień jak z procy [...] Taki ogień sięga nieba. Cała masa maleńkich palących się kamyków. Jest ich bardzo dużo. Ogniste kamyki spadają ludziom na głowy, trafiając w sam środek ich myśli. I spalają je. Ludzie właśnie pomyśleli sobie o czymś pięknym albo chcieli zrobić coś ważnego. A tu nagle: ciach!"

Sztuka Turriniego jest refleksją nad tym, jak los kreśli swoje własne ścieżki. Proekologiczny On nie chce przejąć po ojcu fabryki papieru, marzy o tym, by zostać literatem, jednak ostatecznie decyduje się kontynuować rodzinny biznes. Związuję się z Oną, i choć na początku są w sobie szaleńczo zakochani, to stopniowo dopada ich proza życia, zdrady, seanse wzajemnych pretensji, widmo niespełnionych marzeń i zawiedzionych oczekiwań. Aż pewnego dnia codzienny rytuał małżeński przerwie demoniczny Gerner oznajmiając, że syn Onego przestał regulować należności za pobyt w ośrodku i w związku z tym rodzicom grozi eksmisja...

W zderzeniu z bezduszną biurokracją uczucie Onej i Onego paradoksalnie ożywa. Zostały im tylko drobnostki − gesty, słowa − z których mogą na nowo ułożyć rzeczywistość. Koliście krążąca pamięć wymywa złe wspomnienia i przywraca te dobre, tę pierwotną iskrę, która niegdyś połączyła młodych kochanków. Ona i On zdają się zapominać, kim dla siebie są teraz i kim dla siebie byli kiedyś, ale mają podskórną intuicję, że jeśli przetrwać, to tylko razem. Turrini w przewrotny sposób opowiada zarówno o słodyczy pierwszej miłości, jak i o goryczy, wypaleniu czy kompromisach, na jakie musimy iść w życiu, w tle ustanawiając krytykę alienujących się społeczeństw i kapitalistycznych mechanizmów opartych na wyzysku jednostki.

Turrini w powszechnej świadomości funkcjonuje jako skandalista i burzyciel, jednak w Alzheimerze we dwoje z empatią pochyla się nad parą tytułowych bohaterów, którzy nie zdążą już wyprostować swoich spraw, ale spędzą ostatnie dni, wciąż rozpalając w sobie uczucie. Z Onego i Onej bije ciepło, optymizm i siła pozwalająca rzucić wyzwanie światu.