Autor określa tę sztukę mianem „klaunady dla teatru dramatycznego”. Istotnie, po oświadczeniu, że wszystko, co zobaczymy, tylko przyśniło się autorowi, następuje coś w rodzaju przedstawienia cyrkowego – z konferansjerem, obsługą areny i orkiestrą, która za pomocą muzycznych motywów komentuje przebieg akcji. Konferansjer przedstawia bohatera sztuki, Piotra Piotrowicza Tiszukowa, i zapowiada „sen-wspomnienie”, opowieść o jego życiu.
Jesionow, ważny działacz państwowy, w towarzystwie dwóch pomocników, Grubasa i Dryblasa, przedstawia zaskoczonemu Tiszukowowi propozycję objęcia rządów w kraju. Jak można się domyślić, obecny przywódca już się do tego nie nadaje. Piotr Piotrowicz zgadza się. Nadchodzi Kamiński, specjalista od pi-aru, który ma przygotować kandydata do pełnienia stanowiska. Muszą razem wymyślić jego nowy, wzorcowy życiorys delikwenta. Największy szkopuł to jego praca w KGB. Fakt, że Tiszukow niegdyś prześladował dysydentów, można jednak zastąpić pracą wywiadowcy za granicą i upodobnieniem do bohatera serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”. Wychodzi na jaw, że obaj panowie już się znają - Kamiński był kiedyś dysydentem, a rozmówca prowadził śledztwo w jego sprawie. Kamiński załamał się wówczas i zeznawał przeciwko kolegom. Ironia losu sprawiła, że teraz instruuje człowieka, który niegdyś dyktował mu zeznania.
Eksperyment udaje się nad podziw. Tiszukow świetnie gra swoją rolę, jest uwielbiany przez ludzi. Prześladuje go tylko ciągłe stukanie. To stukają marynarze łodzi podwodnej, która na początku jego panowania zatonęła. Awarię przeżyło dwudziestu marynarzy, którzy stukali o kadłub i wzywali pomocy. Tiszukow, namówiony przez pomocników, Dryblasa i Grubasa, odrzucił proponowaną z zagranicy pomoc i tym samym skazał marynarzy na śmierć. Odtąd prześladuje go ich pamięć. Kamiński z kolei cierpi na ustawiczną bezsenność, od chwili gdy zdradzony przez niego kolega popełnił samobójstwo w obozie, a siostra Masza zerwała z nim wszelkie kontakty. Tiszukow jako oficer śledczy kochał się w Maszy Kamińskiej i próbował nawet jakoś pomóc aresztowanym. Tiszukow w roli władcy nie jest biernym pi-arowskim produktem. Wkrótce wykańcza Jesionowa, który postawił go na czele państwa. Jesionow nieopatrznie dał bowiem do zrozumienia, że wie o różnych dawnych sprawkach swego protegowanego. Teraz więc, podobnie jak wszyscy ich świadkowie, musi być usunięty. Ci zaś, którzy są Tiszukowowi całkowicie posłuszni, mogą się bogacić – zostają ministrami, właścicielami pól naftowych, rurociągów.
Tiszukow nie jest jednak szczęśliwy, w dodatku nie ma pewności, czy mu się to wszystko nie śni. Ciągle ukazuje mu się zmarła matka, nachodzi go żona, z którą od dawna nie żyje. Nie ma przyjaciół, nosi więc ze sobą klatkę z chomikiem, któremu się zwierza. Chciałby się „zabawić” z działaczką młodzieżową Larysą, ale jej podobieństwo do Maszy Kamińskiej (obie role powinna grać ta sama aktorka) budzi w nim przykre wspomnienia. A ciągłego stukania nie może już znieść. Karzeł Glebycz, totumfacki, podsuwa mu myśl, że to element spisku. Jako winnego wskazuje Grubasa, dla którego oznacza to śmierć.
Wkrótce Kamiński, szantażowany przez Dryblasa, ucieka do Anglii i przedstawia się tam jako najgorliwszy przeciwnik reżimu. Kiedy Tiszukow dowiaduje się o tym szantażu, uznaje że Dryblas jest niebezpieczny, więc likwiduje go przy pomocy Glebycza. Ten ostatni podpowiada swemu wodzowi, jak może się uwolnić od natrętnych tłumów – trzeba zniknąć na pewien czas, wcielając się w kogoś innego. Karzeł zna nawet specjalne zaklęcie. Tiszukow ma wątpliwości, ale w końcu, kiedy otrzyma list od Kamińskiego leczącego się z bezsenności pod opieką siostry Maszy, w szkockiej klinice o znamiennej nazwie Cawdor, ulega namowom.
Okazuje się jednak że jego dusza wcieliła się w iguanę. Tiszukow siedzi w klatce, a jego matka karmi go i tłumaczy, że zawsze mogło być gorzej. Konferansjer mówi jednak, że finał powinien być optymistyczny i ukazuje nam bohatera w stroju estradowym i stepującego, tak jak robił niegdyś w dzieciństwie, w swoich snach. Mamy więc dwa zakończenia: bohater spełnia dziecięce marzenia albo też siedzi w klatce jako iguana i wysłuchuje szyderstw Karła, swego zwycięskiego następcy.
Napisana w 2007 roku sztuka to satyryczna wizja rządów prezydenta Putina. Widz rosyjski bez trudu rozpoznaje w osobach działających znane postacie sceny politycznej: Borisa Bieriezowskiego, potężnego oligarchę, który schorowanemu Jelcynowi podsunął kandydaturę następcy, nikomu nieznanego oficera służby bezpieczeństwa, czy też Gleba Pawłowskiego, kremlowskiego doradcy, niegdyś dysydenta, który załamał się w śledztwie i sypał kolegów w zamian za korzystniejszy wyrok.
Polskiemu widzowi jednak te wszystkie osoby i sytuacje nie muszą nic mówić, dzięki czemu sztuka przestaje być doraźną satyrą i nabiera wymiarów ogólniejszych. Sprzyjają temu elementy groteskowe i fantastyczne, które czynią wiarygodnymi padające ze sceny słowa że „to tylko sen”. Wszystko to razem, łącznie z cyrkową scenerią i nawiązaniami do „Makbeta”, sprawia że Piotruś staje się uniwersalną opowieścią o władzy.
Jerzy Czech