język polskijęzyk angielski

Szenderowicz, Wiktor

Szenderowicz, Wiktor

- ur. 1958

Czołowy satyryk współczesnej Rosji (nie ułatwia mu to życia). Przez wiele lat występował w popularnych programach telewizyjnych "Kukły", "W sumie" i "Bezpłatny ser". Obecnie współpracuje ze stacjami radiowymi "Radio Swoboda" oraz "Echo Moskwy".

Uprawia różne gatunki literackie, wydał szereg książek, jest także autorem sztuk teatralnych.
Jego komedia Ludzie i aniołowie (Dwa angieła, czetyrie czełowieka) od 2002 roku znajduje się w repertuarze Teatru Olega Tabakowa. 
Na język polski sztukę przełożył Jerzy Czech, prawa do polskiej premiery są wolne.

 

Zobaczyć Salisbury

Tłumacz
Czech, Jerzy
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
satyra polityczna

Para (rzekomych) gejów o nazwiskach Boszyrow i Pietrow, (rzekomo) odurzonych marihuaną, jedzie pociągiem podmiejskim. Wydaje im się, że są obserwowani. W toku akcji okazuje się, że padli ofiarą nagonki − podobno zamordowali kogoś w mieście Salisbury. Na ich drodze co raz staje tajemnicza Demencja Pietrowna, "kobieta, która żadnej pracy się nie boi".

Z tego lakonicznego opisu można wnioskować, że jest to sytuacja kafkowska, ale nic bardziej mylnego. Wiktor Szenderowicz, jako bezkompromisowy satyryk, nie ukrywa historii i postaci, które stały się zaczynem tej sztuki. Boryszow i Pietrow to wszak nazwiska, którym przedstawili się dwaj mężczyźni podejrzani o próbę zabójstwa Siergieja Skripala i jego córki. Autor zjadliwie, acz błyskotliwie punktuje rozkoszny brak pamięci, zamglenie umysłu, a nawet żonglowanie tożsamościami głównych bohaterów sztuki. Sama zaś Demencja Pietrowna w strukturze sztuki funkcjonuje jako personifikacja Rosji, matki-ojczyzny, która w finale ślepnie na skutek nieostrożnego obchodzenia się z trucizną − i obwieszcza początek wojny światowej.

"Ukończona w październiku 2018 roku sztuka oparta jest na niedawnych wydarzeniach w Salisbury, gdzie zatruciu preparatem nowiczok ulegli były szpieg rosyjski Siergiej Skripal, jego córka oraz pewna liczba mieszkańców. Dzięki wszechobecnym kamerom szybko wskazano prawdopodobnych trucicieli – oficerów KGB Czepigę i Minkina. Występ w telewizji Russia Today, gdzie podejrzani przedstawili się jako Pietrow i Boszyrow, para gejów, którzy odwiedzili Salisbury wyłącznie w celach turystycznych, skompromitował nie tylko ich samych, ale w ogóle rosyjskie służby specjalne – tak nieudolnie skonstruowana była legenda. W komedii Zobaczyć Salisbury chodzi nie tyle o zrelacjonowanie tej groteskowej historii, ile o rodzimą wersję »tożsamości Bourne'a« – agent zmieniający co jakiś czas tożsamość w końcu całkowicie ją traci i już nie wie, kim jest. Co gorsza, kompletnie pogubiła się jego dbająca o »tożsamość narodową« ojczyzna, personifikowana przez Demencję (nomen omen) Pietrownę – nie wie czym jest i dokąd zmierza, karmi się za to mitami w rodzaju »okrążenia przez wrogów«, »bogactwa duchowego« itp".

Jerzy Czech

Pan Ein i problemy ochrony przeciwpożarowej

Tytuł oryginalny
Gospodin Ajn I Problemy Protiwopożarnoj Biezopasnosti
Tłumacz
Czech, Jerzy
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Komedia na motywach „Biedermanna i podpalaczy” Maksa Frischa

Pan Ein, mieszkaniec pewnego miasta na Zachodzie, jest właścicielem sklepu z antykami, a jego żona prowadzi restauracyjkę. Pewnego dnia, w związku z pożarem, który wybuchł w pobliżu, zjawiają się u nich: nowy Mer, Komendant, Straży Inspektor oraz duchowny, ojciec Teufel. Pod pozorem  kontroli i ochrony przeciwpożarowej zamieszkują u pana Eina, żywią się na jego koszt, uwodzą służącą, wynoszą cenne przedmioty i w krótkim czasie stają się faktycznymi właścicielami jego domu. Kiedy Ein w końcu się buntuje, odbierają mu dom, przedstawiając świadków rzekomych nadużyć. Wkrótce całe miasto „wstaje z kolan” i podporządkowuje się panującej klice. Tylko pan Ein protestuje samotnie pod swoim domem. Władze ostrzegają go, że mogą zastosować jeszcze ostrzejsze środki, znajomi przestają go poznawać; nawet najbliższy przyjaciel namawia go, by się „zaangażował” i poparł nowe porządki w mieście. W końcu pan Ein ulega perswazjom żony i wygłasza samokrytykę. Później – ku niezadowoleniu władz i żony – przestaje się w ogóle odzywać. W końcu przychodzi na hulankę zwycięzców z dwoma kanistrami benzyny i korzystając z tego, że  nowi władcy są spici na umór, chce podpalić salę. W ostatniej chwili przychodzi żona i chwilowo odwodzi go od desperackiego czynu. Ein waha się, po czym staje przed widownią z zapałkami w dłoni i z pytającym wyrazem twarzy…

Koncepcja

Tytuł oryginalny
Koncepcija
Tłumacz
Czech, Jerzy
Gatunek sztuki
Dramat
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn

Akcja sztuki dzieje się w Cesarstwie Rzymskim, w domu senatora Cezjusza. Stoi on na czele komisji, która ma przedstawić najnowszą wersję historii Rzymu – oczywiście w jak najlepszym świetle. Czasy są niepewne. Budzący grozę cesarz jest chory, lada dzień może umrzeć, a wtedy wszystko ulegnie zmianie. Cezjusz powierza więc wypracowanie koncepcji dzieła młodemu Suspensjuszowi. Z kolei starego przyjaciela, filozofa Saletriusza, prosi o wydobycie z archiwów sądowych pewnego dokumentu. Oczywiście przysługę odpowiednio wynagrodzi.

To początek samonakręcającej się spirali wydarzeń, w trakcie których zyskujemy wiedzę o przeszłości Cezjusza. Wspomniany dokument jest podpisanym przez Cezjusza donosem na spiskowców, dzięki któremu wkupił się w łaski cesarza – ów dokument staje się kartą starej Lawinii. W pewnym momencie rozlega się dzwonek telefonu – ale "w niepewnych czasach nie należy podnosić słuchawki”… Od tej pory dochodzi do przenikania się planów czasowych – czy raczej gry „poza czasem”. Niewolnica Cezjusza okazuje się być Klio, muzą historii, poświęcającą swój czas próbom spisania prawdy historycznej.

Racje Klio zderzają się z racjami senatora – Cezjusz stoi na stanowisku, że nikogo nie interesuje historyczny obiektywizm. Przywołuje niewolnika Roboliusza, który niegdyś był żołnierzem. Senator przedstawia mu prawdziwą wersję historii, którą spisała Klio. Według niej słynna „wyprawa libijska” była niepotrzebną męką dla wojska, a jej skutkiem było wyłącznie wzbogacenie się cesarza. Wściekły Roboliusz grozi Klio śmiercią.

Ostatecznie cesarz umiera, nowy etap w historii imperium. Na koniec na proscenium wchodzi Klio we współczesnym ubraniu i czyta z tabletu opis wydarzeń: cesarz został prawdopodobnie zamordowany, Cezjusz został aresztowany i zmarł na torturach; jego majątek otrzymał Suspensjusz, który zrobił potem imponującą karierę.

Napisana w 2014 roku gorzka komedia inspirowana jest  działalnością "Komisji ds.  falsyfikacji historii na szkodę Rosji", zawiera wiele aluzji do aktualnej sytuacji w ojczyźnie Szenderowicza. Wobec najróżniejszych „polityk historycznych”, mających zastąpić rzetelną historię, Koncepcja jest utworem nader aktualnym – wszak i w Polsce obserwujemy medialną walkę, w trakcie której ścierają się różne narracje dotyczące polskiej historii. Która z nich stanie się dominująca? Czy Klio ma jeszcze jakikolwiek głos…?

 

Wieczorna eskapada towarzystwa niewidomych

Tytuł oryginalny
Wieczernij Wyjezd Obszczestwa Slepych
Tłumacz
Czech, Jerzy
Gatunek sztuki
Komedia
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły obsady
1 rola dziecięca + statyści

Pasażerowie jadą w wagonie metra. Nagle pociąg zatrzymuje się. Mężczyzna, Który się Dokądś Śpieszy, próbuje skontaktować się z maszynistą, ale zostaje zwymyślany. Bardzo zniecierpliwiona jest też Paniusia, dodatkowo podenerwowana faktem, że jej Łysy mąż okazuje dużo cierpliwości. Z pozostałych pasażerów wyróżniają się: student Okularnik oraz intelektualista i biznesmen zwany Osobnikiem w Płaszczu. Ci dwaj wykazują się dużą fantazją i snują różne przypuszczenia na temat tego, co się stało. Inni pasażerowie nie są aż tak dociekliwi lub mają słabszy kontakt z rzeczywistością: Dziadziuś; pochłonięta swoim tabletem Dziewczyna z Plecaczkiem; podrygujący w takt słuchanej muzyki Młodzian z Walkmanem; Pijany, który w pewnym momencie zaczyna wymiotować; mówiący łamanym językiem Gastarbajter z Azji Środkowej; Głuchoniemy; Człowiek z Gazetą, którą czyta niemal cały czas; i wreszcie Chłopak z Dziewuchą, którzy bez przerwy się całują, aż w końcu zaczynają uprawiać seks. W wagonie znajduje się jeszcze Babcia z Chłopczykiem, któremu nagle zachciało się siusiać. Osobno trzyma się Poważny Jegomość, jak można się domyślać, ktoś ze sfer rządowych.

Okularnik pełni funkcję wodzireja i stara się wciągnąć przypadkowych współtowarzyszy do rozmowy. Rozważane są różne hipotezy: śmierć maszynisty, strajk, zatopienie części tuneli. Dziewczyna wyczytuje z tabletu wiadomość o nowych przejawach aktywności islandzkiego wulkanu Eyjafjallajökull, co pozwala Okularnikowi przypuszczać, że wskutek tego omyłkowo zadziałał system obrony, doprowadzając do wojny. Wszyscy z przerażeniem zaczynają dzwonić z komórek do bliskich i znajomych. Poważny Jegomość usiłuje się połączyć z samym ministrem obrony, ale zostaje potraktowany obcesowo i odprawiony z kwitkiem. “Na ziemi” są zatem jacyś ludzie, ale najwyraźniej dzieje się coś dziwnego.

Nie może się oczywiście obejść bez groźby ataku terrorystów islamskich. Dodatkowo stracha napędza pasażerom muzułmański Gastarbajter, który pyta, gdzie jest wschód, i zaczyna modlić się do Allaha. Mężczyzna nie może już znieść następnej hipotezy Okularnika, omal więc nie dochodzi do bójki miedzy nimi. Wówczas Człowiek odkłada swoją Gazetę i wygłasza jakąś obłąkańczą mowę o nacjonalistycznej treści, po czym pada nieprzytomny. Kiedy zostaje ocucony, Osobnik w Płaszczu długo opowiada najdziwniejszą z hipotez. Według niego nagły postój jest wynikiem ataku... zmutowanych kretów.

Ostatnia opowieść  robi wrażenie: wszyscy biorą ją poważnie i szykują się na najgorsze, a Poważny Jegomość barykaduje się w końcu wagonu i wzywa przez komórkę oddział specnazu. Wreszcie Osobnik w Płaszczu przyznaje się, że całą historię zmyślił – sam nie wie, dlaczego tak go poniosło. W tej chwili pociąg rusza z miejsca i podąża w kierunku stacji.

Pociąg wjeżdża na stację, a wtedy do wagonu wkracza grupa niewidomych, wykonujących ruchy jak na komendę, mówiących cienkimi głosami i obnażających w uśmiechu duże górne zęby.

Znakomita i  bardzo aktualna komedia, wyrażająca ducha absurdu naszych niespokojnych czasów. Dobrze zarysowane postacie i dowcipne dialogi pokazują nam przekrój społeczeństwa i całą gamę ludzkich postaw wobec sytuacji wyjątkowej poza zdrowym rozsądkiem.                                          

Jerzy Czech

 

Poszkodowany Goldiner

Tytuł oryginalny
Potierpiewszyj Goldiner
Tłumacz
Czech, Jerzy
Gatunek sztuki
Sztuka obyczajowa
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Komedia, melodramat. Pomysł został zaczerpnięty ze sztuki Jeffa Barona „Visiting Mr. Green”

Wulf Goldiner, stary Żyd rosyjski, niegdyś sekretarz komitetu partii w charkowskich zakładach Energo-Tiaż-Masz, dożywa swoich dni na Brighton Beach, nowojorskim skupisku emigrantów ze Związku Radzieckiego. Jest jednym z tych, którzy nigdy się w USA nie zaaklimatyzowali.

Pewnego dnia wychodzi do miasta i zostaje potrącony przez samochód, prowadzony przez panią Watson. Mimo że sam się do tego przyczynił, przechodząc ulicę na czerwonym świetle, kobieta została skazana w sumie na 80 godzin opieki nad Goldinerem, który mocno ucierpiał w wypadku.

Pani Watson zjawia się w jego mieszkaniu i zastaje go śpiącego. Goldiner początkowo nie rozumie, o co chodzi, a sytuację pogarsza fakt, że nie zna angielskiego. Okazuje się jednak, że Watson zna rosyjski, bo też wyemigrowała do Stanów z Rosji. Na wieść, że wizytę złożyła mu sprawczyni jego nieszczęścia, Goldiner obrzuca ją wyzwiskami. W końcu jednak niechętnie decyduje się przyjąć jej pomoc – pani Watson będzie mu robiła zakupy i sprzątała mieszkanie.

Kolejne wizyty poprawiają ich wzajemne stosunki. Pani Watson nie rozumie, dlaczego Goldiner kocha ZSRR, a nienawidzi Ameryki, mimo że w niej mieszka, jednak poznając go, stopniowo nabiera do niego sympatii i vice versa – Goldiner pozbywa się nieufności do niej. Poprawia się też jego stan zdrowia – zaczyna chodzić, więc pani Watson zabiera go na przechadzkę na bulwar, miejsce spotkań emigranckiej społeczności. Kobieta dostrzega, że wszyscy bacznie im się przyglądają, a Goldiner z niewiadomych powodów zbiera gratulacje. Tajemnica się wyjaśnia, kiedy wracając z zakupów zastaje Goldinera chwalącego się  znajomym przez telefon swoją kochanką, którą ma być właśnie ona, Jane Watson. Wzburzona wymyśla mu najgorszymi słowami i opuszcza jego mieszkanie.

Wskutek tej kompromitacji Goldiner słabnie i trafia na dwa tygodnie do szpitala. Po powrocie odwiedza go znowu pani Watson, która wybacza mu kłamstwo i opowiada historię emigracji swoich rodziców (ojciec został zmuszony do wyjazdu przez KGB). Nagle zauważa dziwne zachowanie Goldinera i wtedy domyśla się, że ma właśnie przed sobą negatywnego bohatera tamtej historii – dawnego sekretarza partii z Energo-Tiaż-Maszu. Ustanowiony przez sąd okres dobiega końca, pani Watson przychodzi po raz ostatni – i choć ich drogi się rozchodzą, oboje czują, że coś zyskali dzięki tej znajomości…

Śmieszna i zarazem gorzka sztuka na temat tego, “jak się w życiu dziwnie plecie”. Dialogi pani Watson i Goldinera uzupełniają rozmowy telefoniczne tego ostatniego ze znajomymi, pełne czarnego żydowskiego humoru.

 

Piotruś

Tytuł oryginalny
Pietruszka
Tłumacz
Czech, Jerzy
Gatunek sztuki
Groteska
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
„klaunada dla teatru dramatycznego”
Szczegóły obsady
+ statyści grający muzyków, pracowników cyrkowych i ludzi z telewizji

Autor określa tę sztukę mianem „klaunady dla teatru dramatycznego”. Istotnie, po oświadczeniu, że wszystko, co zobaczymy, tylko przyśniło się autorowi, następuje coś w rodzaju przedstawienia cyrkowego – z konferansjerem, obsługą areny i orkiestrą, która za pomocą muzycznych motywów komentuje przebieg akcji. Konferansjer przedstawia bohatera sztuki, Piotra Piotrowicza Tiszukowa, i zapowiada „sen-wspomnienie”, opowieść o jego życiu.

Jesionow, ważny działacz państwowy, w towarzystwie dwóch pomocników, Grubasa i Dryblasa, przedstawia zaskoczonemu Tiszukowowi propozycję objęcia rządów w kraju. Jak można się domyślić, obecny przywódca już się do tego nie nadaje. Piotr Piotrowicz zgadza się. Nadchodzi Kamiński, specjalista od pi-aru, który ma przygotować kandydata do pełnienia stanowiska. Muszą razem wymyślić jego nowy, wzorcowy życiorys delikwenta. Największy szkopuł to jego praca w KGB. Fakt, że Tiszukow niegdyś prześladował dysydentów, można jednak zastąpić pracą wywiadowcy za granicą i upodobnieniem do bohatera serialu „Siedemnaście mgnień wiosny”. Wychodzi na jaw, że obaj panowie już się znają - Kamiński był kiedyś dysydentem, a rozmówca prowadził śledztwo w jego sprawie. Kamiński załamał się wówczas i zeznawał przeciwko kolegom. Ironia losu sprawiła, że teraz instruuje człowieka, który niegdyś dyktował mu zeznania.

Eksperyment udaje się nad podziw. Tiszukow świetnie gra swoją rolę, jest uwielbiany przez ludzi. Prześladuje go tylko ciągłe stukanie. To stukają marynarze łodzi podwodnej, która na początku jego panowania zatonęła. Awarię przeżyło dwudziestu marynarzy, którzy stukali o kadłub i wzywali pomocy. Tiszukow, namówiony przez pomocników, Dryblasa i Grubasa, odrzucił proponowaną z zagranicy pomoc i tym samym skazał marynarzy na śmierć. Odtąd prześladuje go ich pamięć. Kamiński z kolei cierpi na ustawiczną bezsenność, od chwili gdy zdradzony przez niego kolega popełnił samobójstwo w obozie, a siostra Masza zerwała z nim wszelkie kontakty. Tiszukow jako oficer śledczy kochał się w Maszy Kamińskiej i próbował nawet jakoś pomóc aresztowanym.  Tiszukow w roli władcy nie jest biernym pi-arowskim produktem. Wkrótce wykańcza Jesionowa, który postawił go na czele państwa. Jesionow nieopatrznie dał bowiem do zrozumienia, że wie o różnych dawnych sprawkach swego protegowanego. Teraz więc, podobnie jak wszyscy ich świadkowie, musi być usunięty. Ci zaś, którzy są Tiszukowowi całkowicie posłuszni, mogą się bogacić – zostają ministrami, właścicielami pól naftowych, rurociągów. 

Tiszukow nie jest jednak szczęśliwy, w dodatku nie ma pewności, czy mu się to wszystko nie śni. Ciągle ukazuje mu się zmarła matka, nachodzi go żona, z którą od dawna nie żyje. Nie ma przyjaciół, nosi więc ze sobą klatkę z chomikiem, któremu się zwierza. Chciałby się „zabawić” z działaczką młodzieżową Larysą, ale jej podobieństwo do Maszy Kamińskiej (obie role powinna grać ta sama aktorka) budzi w nim przykre wspomnienia.  A ciągłego stukania nie może już znieść. Karzeł Glebycz, totumfacki, podsuwa mu myśl, że to element spisku. Jako winnego wskazuje Grubasa, dla którego oznacza to śmierć.

Wkrótce Kamiński, szantażowany przez Dryblasa, ucieka do Anglii i przedstawia się tam jako najgorliwszy przeciwnik reżimu. Kiedy Tiszukow dowiaduje się o tym szantażu, uznaje że Dryblas jest niebezpieczny, więc likwiduje go przy pomocy Glebycza. Ten ostatni podpowiada swemu wodzowi, jak może się uwolnić od natrętnych tłumów – trzeba zniknąć na pewien czas, wcielając się w kogoś innego. Karzeł zna nawet specjalne zaklęcie. Tiszukow ma wątpliwości, ale w końcu, kiedy otrzyma list od Kamińskiego leczącego się z bezsenności pod opieką siostry Maszy, w szkockiej klinice o znamiennej nazwie Cawdor, ulega namowom.

Okazuje się jednak że jego dusza wcieliła się w iguanę. Tiszukow siedzi w klatce, a jego matka karmi go i tłumaczy, że zawsze mogło być gorzej. Konferansjer mówi jednak, że finał powinien być optymistyczny i ukazuje nam bohatera w stroju estradowym i stepującego, tak jak robił niegdyś w dzieciństwie, w swoich snach. Mamy więc dwa zakończenia: bohater spełnia dziecięce marzenia albo też siedzi w klatce jako iguana i wysłuchuje szyderstw Karła, swego zwycięskiego następcy.

Napisana w 2007 roku sztuka to satyryczna wizja rządów prezydenta Putina. Widz  rosyjski bez trudu rozpoznaje w osobach działających znane postacie sceny politycznej: Borisa Bieriezowskiego, potężnego oligarchę, który schorowanemu Jelcynowi podsunął kandydaturę następcy, nikomu nieznanego oficera służby bezpieczeństwa, czy też Gleba Pawłowskiego, kremlowskiego doradcy, niegdyś dysydenta, który załamał się w śledztwie i sypał kolegów w zamian za korzystniejszy wyrok. 

Polskiemu widzowi jednak te wszystkie osoby i sytuacje nie muszą nic mówić, dzięki czemu sztuka przestaje być doraźną satyrą i nabiera wymiarów ogólniejszych. Sprzyjają  temu elementy groteskowe i fantastyczne, które czynią wiarygodnymi padające ze sceny słowa że „to tylko sen”. Wszystko to razem, łącznie z cyrkową scenerią i nawiązaniami do „Makbeta”, sprawia że Piotruś staje się uniwersalną opowieścią o władzy.

 Jerzy Czech

 

Imiennik Schweitzera

Tytuł oryginalny
Tiezka Szwiejcera
Tłumacz
Czech, Jerzy
Gatunek sztuki
Farsa
Obsada kobiet
Obsada mężczyzn
Szczegóły
Imiennik Schweitzera jest farsą, dobrze napisaną, śmieszną, ale skłania do refleksji.

Albert,  młody człowiek z ambicjami dorównania swemu wielkiemu imiennikowi, Schweitzerowi, przyjeżdża z misją ONZ do Plemienia Krańca Świata, zamieszkującego bliżej nieokreślone tereny północne. Albert przywozi ze sobą dary – żywność i lekarstwa, a plemię wita go uroczyście, zarazem doszczętnie obrabowując ciężarówkę, tak że za pośrednictwem Wodza Albert musi odbierać od nich potrzebne rzeczy. Albert wyjaśnia, że plemię może dostać znacznie większą pomoc, jeśli zechce włączyć się do rodziny narodów cywilizowanych. W tym celu musi jednak wyrzec się ludożerstwa, praktykowanego od niepamiętnych czasów. Po drugiej stronie rzeczki mieszkają Karaczurowie i oba plemiona zjadają się nawzajem. Wódz wyjaśnia, że dawniej plemię Krańca Świata zjadało się wzajemnie, teraz ograniczyło się wyłącznie do zjadania Karaczurów.  Albert domaga się jednak, by i z tym skończyć. Wódz argumentuje, że  starych obyczajów nie da się tak szybko wyplenić, proponuje więc układ - ONZ przyśle nowy transport darów, a plemię przestanie zjadać dzieci i kobiety Karaczurów ograniczając się tylko do mężczyzn.

Albert przystaje na układ. Później jednak stopniowo dociera do niego prawda: plemię Krańca Świata pasożytuje tylko na międzynarodowej pomocy, wielu jego przedstawicieli zna świat cywilizowany, ale nie chce przyjąć jego wartości. Najlepszym zaś wyrazem patriotyzmu plemienia Krańca Świata jest ludożerstwo, którego ofiarą padł poprzednik Alberta, Thomas. Zjedzono go, a ocalały członek wyprawy, doktor Johann Kirsch, musiał zostać członkiem plemienia i uczestniczyć w ich praktykach, a ponieważ nie potrafił zjadać Karaczurów bez przypraw, nazwano go Keczapem. Przyparty do muru Wódz daje Albertowi ultimatum: albo przejdzie ludożerczą inicjację i zostanie członkiem plemienia, albo sam zostanie zjedzony. Namawia go na to również zrezygnowany i cyniczny Keczap. Bohater jednak odmawia gotowy na śmierć. Do najgorszego jednak nie dochodzi dzięki interwencji córki wodza, Femy. Namówiona przez nią matka wodza, Agunia, ogłasza wolę duchów rzeki („kontaktują się” one  z plemieniem za jej pośrednictwem albo szamana Woodoo), że należy wypuścić przybysza, który uprzednio powinien wziąć Femę za żonę. Albert i Fema chcą zabrać Keczapa, który jednak ginie zastrzelony przez szamana. Młodzi odjeżdżają samochodem, a żegna ich krzyk tubylca, który przez całą sztukę bawi się ukradzionymi Albertowi zapałkami i nieustannie parzy sobie palce.

dla ADiT: jcz