Jedni znają go jako Panterę. Inni – jako importera najlepszych włoskich pantofli. Jego żona Różyczka uważa go jednak za pantoflarza, który bez wahania spełni jej absurdalne zachcianki. Problem w tym, że Hasso od jakiegoś czasu jest zwykłym bankrutem; zarabia na życie reklamując udka z grilla w stroju kurczaka nieopodal hipermarketu.
Odmianę losu może przynieść pojawienie się mafiozo Luigiego. Na skutek zbiegu okoliczności Hasso zostaje wzięty za płatnego zabójcę współpracującego z sycylijską „familią” - dostaje zlecenie na zlikwidowanie niejakiego Mamuta. Miliony za głowę gangstera kuszą, a prawo omerty zobowiązuje do milczenia. Dlatego Hasso, pomylony z niejakim „Panterą”, planuje mord do spółki z kumplem, maminsynkiem Rudim. Ale, jak to w życiu bywa, łatwiej powiedzieć niż zrobić; niezdarni panowie nie potrafią wydostać się z ciasnych kombinezonów kurczaka, a co dopiero pozbawić kogoś życia, nie zostawiając przy tym śladów. Spirala qui pro quo nakręca się; w progu mieszkania staje dekorator wnętrz, Milan, który zamiast brown sugar może zaproponować jedynie różne odcienie brązowej farby.
Leitmotiv stanowi piosenka Volare Domenico Medugno, przetłumaczona niegdyś przez Wojciecha Młynarskiego i śpiewana przez Marylę Rodowicz. Skojarzenia związane z włoską kulturą stanowią zresztą osnowę farsy, choć najwięcej uwagi poświęca się mafii; autorzy nawiązują do m.in. Ojca chrzestnego… W finale okazuje się, że nie taki gangster straszny, jak go malują. Luigi rozkleja się na wspomnienie swojej mammy.
Szalone poczucie humoru, serie pomyłek, zderzenie dwóch światów: iluzji dawnej zamożności, wielkopańskich ciągot Różyczki z o wiele mniej reprezentacyjną (choć nie mniej barwną!) rzeczywistością składa się na sztukę, która ma szansę zawładnąć polskimi teatrami. Volare!